Afera szpiegowska w Renault: Rząd Francji wszczął śledztwo

Francuski producent samochodów - Renault, którego 15% udziałów należy do skarbu państwa, wciąż nie wyjawia zbyt wielu szczegółów dotyczących wykrytej ostatnio afery szpiegowskiej. Do sprawy związanej z projektem budowy nowoczesnych aut elektrycznych, zaczyna wkraczać jednak rząd, który choć powściągliwy, nie lekceważy zamieszania i waży każde słowo. Przykładem może być piątkowa wypowiedź Bernarda Carayona z konserwatywnej partii Unii na rzecz Ruchu Ludowego, której liderem jest prezydent Republiki Francji, Nicolas Sarkozy.- Mamy kilka sprawdzonych, różnorodnych i wiarygodnych źródeł, z których może wynikać, że to kupiec z Chin stoi za tą operacją - powiedział Carayon dla Radio France-Info. Natychmiast po tej wypowiedzi administracja prezydenta Sarkozy’ego odmówiła komentarza w tej sprawie i zaprzecza jakoby już zaangażowana została Centralna Dyrekcja Wywiadu Wewnętrznego. Śmielej do afery odniósł się minister gospodarki Francji, Eric Besson. Urzędnik użył nawet sformułowania „wojna”, mając na myśli płaszczyznę gospodarczą. - Sprawa jest bardzo poważna i obrazuje po raz kolejny ryzyko szpiegostwa gospodarczego oraz działań wywiadu gospodarczego z jakim muszą mierzyć się firmy (…) określenie "wojna gospodarcza" jest czasem mocne, ale w tej sprawie jest odpowiednie - uznał Eric Besson w rozmowie z Radio RTL.Media nieoficjalnie podają nazwiska trzech zawieszonych pracowników, których wcześniej określano jako zatrudnionych na strategicznych stanowiskach. Ma to być przede wszystkim wiceszef projektu elektrycznych samochodów Renault, Michael Balthazar i jego asystent, Gerard Rochette. Trzeci szpieg to podobno Matthew Tanenbaum - asystent szefa departamentu aut elektrycznych.