Aston Martin Valhalla oficjalnie. Większy silnik za niższą cenę
Po blisko dwóch
latach od premiery koncepcyjnej odsłony superauta z napędem plug-in Brytyjczycy
zaprezentowali w końcu jego finalną wersję. Ta mocno różni się od tego, co
poznaliśmy do tej pory: zmienił się nie tylko wygląd, ale i pozycjonowanie
rynkowe. Zmusił ich do tego jeden rywal.
Aston Martin nie za szybko, ale jednak konsekwentnie
realizuje obietnice złożone w ostatnich latach. Pierwszą z nich był ogłoszony w
roku 2016 Aston Martin Valkyrie: flagowy model marki współtworzony przez zespół
F1 Red Bulla. Z ceną na poziomie 15 milionów złotych i z wolnossącym silnikiem
V12 model ten miał być pokazem możliwości Brytyjczyków. I rzeczywiście jest:
pierwsze ze 150 sztuk tego modelu mają dotrzeć do klientów jeszcze w tym roku.
W 2019 roku producent z Gaydon pokazał z kolei model
Valhalla. Zarówno z wyglądu, jak i zastosowanych rozwiązań (hybryda z V6) była
to po prostu Valkyrie w wersji junior. Z ceną w okolicach miliona funtów dalej
był to jednak model pozycjonowany wysoko ponad zdecydowaną większością superaut
na rynku.
Nowy szef marki Aston Martin Tobias Moers w ostatniej chwili
zmienił te założenia. Około dwóch lat po premierze wersji koncepcyjnej,
produkcyjna pokazała się światu z wyraźnie zmienionym projektem (przedni pas
bardziej w tradycyjnym stylu Aston Martina, z tyłu trochę mniejszy dyfuzor),
innym silnikiem i znacznie inną ceną.
Teraz to znacznie lepszy deal. Wcześniej sugerowana cena w
okolicach miliona funtów spadła o 1/3, do okolic 600 tys. funtów. Z czego to
wynika? Producent mówi o większych planach produkcyjnych, ale nie sposób nie
zauważyć, że podobne osiągi zapewnia Ferrari SF90 Stradale za jeszcze niższą
cenę…
Być może też z powodu tego konkurenta Brytyjczycy (czy
raczej Niemiec nimi kierujący) porzucili autorskie, trzylitrowe V6, które nigdy
nie wyjedzie na drogi. Zamiast niego sięgnęli po sprawdzone rozwiązanie w
postaci czterolitrowego V8 z modeli AMG. Nie jest to aż takie zaskoczenie,
biorąc pod uwagę, że Moers przyszedł do Gaydon właśnie z tej niemieckiej marki…
Tu jednak układ napędowy zyskał swoje własne ustawienia i
autorską skrzynię biegów z siedmioma przełożeniami. W efekcie sama jednostka
benzynowa rozwija moc 750 KM, co czyni z niej najmocniejszą jednostkę benzynową zarówno w historii AMG, jak i Astona Martina. Ale to nie
wszystko, bo tu zyskuje ona jeszcze wsparcie dwóch silników elektrycznych o
łącznej mocy 204 KM. W sumie daje to całe 950 KM mocy, zaledwie 2,5 sekundy do
100 km/h oraz prędkość maksymalną 330 km/h
Ten ostatni wynik ograniczony jest głównie przez ogromny
docisk aerodynamiczny. On jednak ma zapewnić rekord, na którym producentowi
zależy dużo bardziej: najszybszego auta na Nordschleife. Producent celuje w
wynik 6 minut 30 sekund. Biorąc pod uwagę ostatnią skuteczność Aston Martina w
realizowaniu celów jest to wykonalne. Podobnie jak termin dostaw do klientów,
bo ten jest jeszcze odległy. Moers daje sobie czas do drugiej połowy 2023 roku.
Dodaj komentarz
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.