Aston Martin on Ice - szwajcarska szkoła zimowej jazdy

Najlepsze marki dbają o swoich klientów. Jeśli chodzi o producentów supersamochodów, starają się oni zapewnić maksymalne bezpieczeństwo ludziom, jeżdżącym ich produktami.Nie dziwimy się. Jeśli klient Aston Martina zginie na pierwszym lepszym drzewie, firma straci szansę na sprzedaż następnego modelu za kilka lat. Trup nie kupi kolejnego auta. O takich rzeczach jak serwis nawet nie wspominamy. Skasowany Aston nie będzie już potrzebował opieki wykwalifikowanych mechaników. Szkoły jazdy mają na celu utrzymanie przy życiu właścicieli supersamochodów, Posiadanie własnej, markowej szkoły jazdy to same plusy. Marka posiadająca szkołę jazdy otrzymuje łatkę dbającej o bezpieczeństwo, co podnosi jej prestiż i w dzisiejszym świecie miłującym rozsądek świecie, stawia ją wyżej na motoryzacyjnym piedestale. Klienci nie giną w wypadkach tak często, więc co kilka lat przychodzą po nowe auto, a serwisanci mogą wymieniać olej i filtry za 5000 euro, więc biznes się kręci. Szkoły jazdy to same zalety. Biorąc pod uwagę jakie korzyści ma z tego firma, szkolenia dla klientów powinny być bezpłatne. Niestety, wśród ludzi, których stać na zakup Aston Martina bezpłatne równa się beznadziejne. Z tego powodu Brytyjczycy ustalili symboliczną kwotę 2900 euro za doskonalenie jazdy wszystkimi modelami po ośnieżonych, szwajcarskich trasach. Oprócz tego otrzymamy pokój w najlepszym hotelu z szampanem i wyżywieniem.Mamy nadzieję, że wszyscy producenci aut pójdą w ślady Aston Martina, tyle, że ich szkolenia będą bezpłatne. Nie obrazimy się, ponieważ jako ludzie których stać jedynie na 10 - letniego Golfa nie stawiamy znaku równości pomiędzy darmowe a beznadziejene. Poza tym, obejdzie się bez szampana.