Bugatti Veyron, które "pływało w jeziorze" wystawiono na sprzedaż

1001-konne auto w jeziorze, to nie zdarza się codziennie. Niesamowity wypadek z 2009 roku był hitem. Kierowca samochodu tłumaczył się, że zjechał z drogi, ponieważ rozproszyły go nisko lecące pelikany. Na filmie nie widać niestety tajemniczych, rozpraszających ptaków. Możliwe, że nigdy nie dowiemy się co tak naprawdę zdarzyło się w listopadowy dzień. Obecnie srebrno-czarny Veyron, jeden z kilkudziesięciu w Stanach Zjednoczonych, jest wystawiony na sprzedaż na aukcji firmy ubezpieczeniowej. Gdyby incydent nie miał miejsca, samochód byłby warto ok. 1,5 miliona dolarów. Jednak ze względu na znaczne szkody, które spowodowała woda, jego cena będzie znacznie niższa. Nie pomógł także fakt, że jezioro zostało wypełnione słoną wodą. Przez to duża część podwozia Veyrona jest teraz zardzewiała. Co gorsza, po wypadku kierowca nie wyłączył silnika i szeroko otworzył drzwi po wyjściu z samochodu. Potężna jednostka chodziła jeszcze 15 minut, ale przegrała walkę z napierającą wodą i utonęła razem z supersamochodem.