Chiny stały się mekką dla aut luksusowych

Mimo że PKB przypadający na jednego mieszkańca w Chińskiej Republice Ludowej jest wciąż niewielki, to zarobki obywateli są dość wysokie. Ma to przełożenie na chiński rynek motoryzacyjny, gdzie znakomite wyniki sprzedaży odnotowują producenci samochodów luksusowych. O tym, że Chińczycy nie wstydzą się afiszować ze swoim finansowym sukcesem pisano m.in. w listopadowym numerze miesięcznika „China Automotive”. Tam też można było przeczytać tezę, z którą nie sposób się nie zgodzić - „Skromność nie jest wybitną cechą Chińczyków”. Wszystkie luksusowe pojazdy są importowane i na razie nie planuje się jakiejkolwiek lokalnej inicjatywy. Rosnąca liczba sprzedanych egzemplarzy najdroższych aut świata sprawia, że w Chinach jak grzyby po deszczu pojawią się nowe, luksusowe salony poszczególnych producentów.

Ferrari ma tam ich już 10, a w tym roku dojdzie kilka następnych. Włoski producent może pochwalić się wynikiem prawie 300 sprzedanych aut w 2010 r. Nie bez przyczyny też, model 599 GTO miał swoją premierę na kwietniowym salonie samochodowym w Pekinie.Z kolei Lamborghini ponad dwukrotnie powiększyło statystykę sprzedanych supersamochodów. Jeszcze w 2009 r. liczba sprzedanych Lambo w Chinach wynosiła 80 sztuk. W 2010 r. ta ilość wzrosła do około dwustu i to pomimo jeszcze braku danych z ostatnich miesięcy. Do końca tego roku w najludniejszym państwie na świecie ma być 20 salonów Lamborghini. Jednak nie tylko Włosi mają powody do zadowolenia. Także brytyjski Rolls Royce do końca października zeszłego roku znalazł 500 nowych klientów na swoje limuzyny. To gigantyczny wzrost zważywszy, że przez cały 2009 r. sprzedano zaledwie 100 egzemplarzy RR. Celem marki jest osiągnięcie 800 sprzedanych aut do końca grudnia. Mają w tym pomóc 4 nowe salony oprócz ośmiu już istniejących.