Portal V10  »  Prezentacje / testy  »  Iniziale D - nasz test Toyoty GT86 na Passo della Futa - część 2.
Toyota GT86 - test

Iniziale D - nasz test Toyoty GT86 na Passo della Futa - część 2.

2017-05-31 - M. Żuchowski     Tagi: Test, Toyota, Toyota GT-86
Japoński drifter na włoskiej ziemi: przekonajmy się, co wyjdzie z połączenia jednego z najlepszych wozów sportowych z Dalekiej Azji z jedną z najlepszych dróg we Włoszech.

Na drodze prowadzącej do znajdującej się na wysokości 903 m n.p.m. przełęczy Futa znaleźliśmy się nieprzypadkowo. W pierwszym tekście z cyklu opowiadającego o naszej wyprawie (link) wyjaśniliśmy dlaczego właściwie wybraliśmy się do Włoch tym chyba najbardziej intrygującym modelem z obecnej gamy Toyoty. Teraz czas wyjawić, jak się w tym zadaniu sprawdziła…
Toyota GT86 - testToyota GT86 - test
Zanim dotrze się do malowniczych, krętych górskich dróg we Włoszech, trzeba spędzić kilkanaście godzin w autostradowych pościgach i korkach prowadzących przez Polskę, Czechy i Austrię. To właśnie ten etap, a nie późniejsze przygody, miał stanowić największe wyzwanie dla małej GT86. Wiadomo, że na wymagających bocznych drogach będzie się czuła jak ryba w wodzie, ale na ciągnącej się godzinami podróży po autostradach?
Toyota GT86 - testToyota GT86 - test
Osoby przesiadające się z typowej Corolli czy Yarisa będą niewątpliwie czuły się onieśmielone pierwszymi kilometrami w tym modelu: GT86 jest dokładnie tak głośna, wibrująca i bez żadnego znieczulenia, jak się spodziewały. Wrażenia dojrzałego gran turismo nie buduje ani zasmucająco kiepskie audio, ani trwająca w poprzedniej epoce mapa nawigacji, ani ogólne wrażenie kabiny, bardziej przywołującej na myśl surową rajdówkę niż środek transportu na długie podróże.
Toyota GT86 - testToyota GT86 - test
Jak się okazuje, nie są to jednak takie kompromisy, do których nie dałoby się przyzwyczaić. Na podwyższony poziom hałasu przestaje się w końcu zwracać uwagę, a zawadiacki, żądny przygód charakter potrafi rozweselić nawet podczas chwili wyprzedzania czy ruszania z postoju. Przez pozostałe 90% podróży, mając na pokładzie tempomat, trochę dłuższy szósty bieg i zaskakująco wygodny fotel, GT86 zupełnie zadowalająco sprawdza się w takich warunkach. Dysponuje nawet miłym bonusem: dzięki niskiej, bardzo aerodynamicznej sylwetce (współczynnik oporu Cx 0,27 - mniejszy niż w pierwszym Priusie) 200-konny silnik wcale nie potrzebuje w trasie dużo paliwa. Trzymając się autostradowych limitów prędkości na dystansie ponad 1000 km, wskaźnik zużycia konsekwentnie spadał w kierunku 7 l/100 km. Jazda z prędkością w okolicach 130-140 km/h trzyma silnik w zdawałoby się wysokim przedziale 3500-4000 obr./min, ale i wtedy nie chce on zużyć więcej niż 7,4 l/100 km. Przy niższych prędkościach te wartości mogą być jeszcze sporo niższe, natomiast w miastach lub przy ożywionej jeździe będą one naturalnie wzrastać, ale nigdy do jakichś szalonych wartości (trzeba jednak pamiętać, że jednostka ta wymaga paliwa 98-oktanowego). Pod tym względem GT86 okazuje się być dużo lepszy nawet od podobnych gabarytów hot-hatchów z jednostkami turbodoładowanymi.
Toyota GT86 - testToyota GT86 - test
Powodów dla dobrej ekonomiki można doszukiwać się w jeszcze jednym czynniku, który szczególnie dochodzi do głosu już na naszym docelowym punkcie trasy - niskiej masy. GT86 waży może nie jakieś zjawiskowo niskie, ale zupełnie konkurencyjne jak na nasze czasy 1240 kg i przynosi to korzyści na wielu polach. Konstruktorzy całkowicie wykorzystali potencjał tego atutu, tworząc nie ostre narzędzie do walki o tysięczną część sekundy na torze, ale po prostu dającą się łatwo kontrolować z wielką przyjemnością zabawkę. Świadomie na przykład zostawili aż 53% masy na przedniej osi, tak by zapewnić jej trochę więcej przyczepności od tyłu. Mogli wykorzystać dość proste, ale w pełni wykorzystujące te okoliczności zawieszenie z kolumnami MacPhersona z przodu i podwójnymi wahaczami z tyłu. Świadomie też zostawili opony o popularnym bardziej w segmentach miejskich kompaktów niż wozów sportowych profilu 215/45 R17, wykonane dokładnie z tej samej, odznaczającej się obniżonymi oporami toczenia mieszanki, jak w Toyocie Prius.
Toyota GT86 - testToyota GT86 - test
To oni też nie gonili za większą mocą silnika. Po niskim nadwoziu okraszonym spojlerem na klapie bagażnika można spodziewać się więcej niż 200 KM, a już na pewno lepszych wyników niż 0-100 km/h w całe 7,6 sekundy i prędkości maksymalnej 226 km/h. W internecie można więc zobaczyć kuriozalne filmy, w których GT86 daje się wyprzedzić na prostej nawet amerykańskiemu rodzinnemu vanowi z leniwym automatem. Rzeczywiście, za kierownicą GT86 ciężko komukolwiek utrzeć nosa w prymitywnym pojedynku pomiędzy światłami. I choć brak mocy w pewnych momentach może doskwierać, czego dowodem są całkiem popularne konwersje na turbodoładowanie, to większych powodów do irytacji tak naprawdę na tym polu być nie powinno.
Toyota GT86 - testToyota GT86 - test
W tym miejscu obok wspomnianych już w poprzednim tekście innych inspiracji liczbą 86 i sportowymi Toyotami z przeszłości - modelami AE86, 2000 GT, Sports 800 - trzeba przywołać jeszcze jeden model: MR2. To właśnie tam pracował też świetny dwulitrowy silnik wolnossący, który z bokserem znajdującym się w GT86 łączą wymiary cylindrów - są dokładnie kwadratowe, mierząc po każdej ze stron - a jakże - 86 milimetrów. Dlaczego więc w latach 90. taki silnik zachwycał, a dziś już jest dla tak wielu źródłem niedosytu? Problem leży tu chyba nawet nie w wyścigu na moce, co w sposobie, w jaki jest ona podawana. Przez ostatnią dekadę przyzwyczailiśmy się do wozów sportowych zasilanych tak naprawdę wbrew ich naturze silnikami turbodoładowanymi, które zapewniają dużą moc od najniższych obrotów, szybko jednak opadając z sił i prosząc o kolejny bieg. W GT86 sytuacja jest dokładnie odwrotna - moment obrotowy występuje w śladowych ilościach (205 Nm), a na moc trzeba długo czekać: nie do 3000, nie 4000, a aż do 7000 obr./min, gdy każdy wychowany na silnikach TSI czy dieslach dawno już zmieni bieg na kolejny. Tu warto zostać do samego końca skali obrotomierza, by poznać talent prawdziwej jednostki napędowej starej szkoły: mechanicznie brzmiącej, wyraziście i błyskawicznie reagującej na każde muśnięcie pedału gazu, z piękną konsekwencją rozwijającą moc na przestrzeni całego obrotomierza, aż do czerwonego pola wyskalowanego na 7500 obr./min. Stworzony razem z Subaru bokser D4-S niewątpliwie nie robi wrażenia samymi liczbami, ale pod względem sposobu, w jaki je dostarcza, jest naprawdę wszystkim tym, czego entuzjastom zaczyna brakować w motoryzacji.
Toyota GT86 - testToyota GT86 - test
Gdzież by więc lepiej sprawdzić taką maszynę jak nie w takim miejscu - pustej, krętej drodze publicznej o bogatych tradycjach wyścigowych. Tym razem nie chodzi jednak o żadne touge na zboczu góry Fuji, a drogę związaną z zupełnie innymi legendami - motoryzacji włoskiej. Dziś przedzielające Bolonię od Florencji pasmo górskie Apenin przejeżdża się autostradą A1, wiodącą szerokimi trzema pasami to przez tunele, to przez wysokie mosty. Gdzieś w dole leży jednak dużo ciekawsza, bardzo wyjątkowa droga. Prowadząca przez przełęcze Futa i Raticossa droga krajowa 65 już blisko sto lat temu była jednym z kluczowych miejsc mitycznego Mille Miglia, niesamowitego wyścigu, prowadzącego liczącą 1600 kilometrów pętlą wokół całych północnych Włoch. Dziś ta ten sam odcinek pozostaje stałym punktem wypraw motocyklistów i entuzjastów motoryzacji.
Toyota GT86 - testToyota GT86 - test
Ciężko trafić tu przypadkiem. Z początku ot, zwykła droga wyjazdowa z miasta - żadnych specjalnych drogowskazów czy znaków zwiastujących szczególne emocje. Jadąc z kierunku północnego (od Bolonii) zabudowa i ruch drogowy zaczynają w końcu zanikać, by ustąpić widokowi pięknej doliny. Prowadząca dołem nitka asfaltu otoczona jest z dwóch stron najpierw wzgórzami, z których każde jest ściśle obudowane kilkusetletnią zabudową, później - coraz wyższymi, niedostępnymi szczytami. Pojawiają się ślady po prowadzącym tędy niegdyś wielkim wyścigu, ale nie ma już ich wiele: pordzewiały emblemat Ferrari na ścianie stodoły, hasła kibiców namalowane dawno temu na jakiejś opuszczonej teraz ruderze, pożółkłe zdjęcia wyścigowych Alf Romeo w oknach przydrożnych barów i stacji benzynowych. Droga w końcu nie ma wyjścia i także zaczyna wić się do góry: najpierw szybkimi, ślepymi łukami wzdłuż zboczy, z czasem także ostrymi nawrotami wspinającymi się pod górę.
Toyota GT86 - testToyota GT86 - test
Mimo że po drugiej stronie globu od Japonii, tu GT86 czuje się jak w domu. To do takich chwil został stworzony. Ułóż się nisko w kubełkowym fotelu, a Twoje ciało ułoży się w pozycję wprost stworzoną do ostrej jazdy. Ręce obejmują małą, mięsistą kierownicę z „celownikiem” wyszytym na godzinie dwunastej, kolana zaparte są o miękkie obicie znajdujące się po obydwu stronach, wzrok utkwiony w duży obrotomierz, na szczycie którego wyeksponowana jest wartość 7000 obr./min - moment, w którym silnik osiąga maksymalną moc.
Toyota GT86 - testToyota GT86 - test
Obrotomierz został przemodelowany przy okazji ostatniego face-liftingu, który poza pewnymi zmianami kosmetycznymi przyniósł też bardzo istotne uaktualnienia w zakresie mechaniki. Przeprojektowano układ dolotowy i wylotowy oraz zmieniono ustawienia zawieszenia tak, by wydobyć z tych wąskich oponek choć trochę więcej przyczepności. Po tych zmianach mała Toyota jest trochę sztywniejsza, ale dalej daleka od bycia tak bezkompromisowo niekomfortową, jak wiele z obecnych na rynku hot-hatchy. I choć może ustępować w sprincie spod świateł nawet pierwszemu lepszemu Clio RS, to tutaj pokazuje kunszt obcy któremukolwiek z umięśnionych kompaktów.
Toyota GT86 - testToyota GT86 - test
Niska sylwetka z natury eliminuje właściwie jakiekolwiek tendencje do przechyłów, które od tego roku modelowego mają jeszcze mniej szans dzięki grubszym stabilizatorom i dodatkowym usztywnieniom podwozia. Jeśli któryś element tej układanki się podda, to będą to opony - ze względu na swój wysoki profil i niedużą szerokość mają podatność na deformację przy szybszej jeździe, co obniża precyzję w pozostałych przypadkach doskonałego układu kierowniczego. Ich przyczepność kończy się szybciej, niż można oczekiwać. Dalszy rozwój scenariusza może być różny, ale mimo wszystko zawsze dobry: a) system stabilizacji toru jazdy bardzo szybko wkroczy do akcji i wyeliminuje zagrożenie zanim mało doświadczony kierowca zorientuje się, że jakieś było; b) kierowca będzie korzystał z debiutującego przy okazji face liftingu nowego trybu jazdy Track, który pozwala już na całkiem sporo zabawy tylną osią, ale ostatecznie zawsze zareaguje w porę, nim kierowca straci kontrolę nad przebiegiem zdarzeń; c) kierowca będzie miał całkiem wyłączoną elektronikę, ale nawet i wtedy podwozie okaże się na tyle dobrze wyważone i przewidywalne, że nie powinno być problemu z jego opanowaniem - schody mogą pojawić się dopiero na deszczu, gdy tył mniej wyraźnie sygnalizuje moment tracenia przyczepności. Na suchej nawierzchni natomiast nawet tryb Track z ograniczoną interwencją kontroli trakcji można traktować jako domyślny wybór na co dzień.
Toyota GT86 - test
Niestety nawet na tych górskich podjazdach GT86 dalej nie jawi się jako urodzona drift-maszyna, która potrafiłaby wyjść z każdego zakrętu za wściekłą zasłoną dymną rozpuszczoną przez tylne opony. Ma na to zwyczajnie za mało mocy, ale gdy już złapie się poślizg, wdzięczne podwozie pozwala go z łatwością kontrolować. Kierowca z samochodem stanowi tutaj praktycznie jedność - dosłownie. Siedząc tak nisko i blisko tylnej osi, całe ciało czuje dokładnie, jakie przeciążenia działają na każde z kół, co zaraz zrobi tylna oś. Ostatecznie więc GT86 to jeden z najlepszych wozów dla kierowcy na rynku i zarazem chyba najprzystępniejszy wóz z napędem na tylną oś, biorąc pod uwagę tak łatwość wydobywania satysfakcji z jazdy, jak i stosunkowo niskie koszty zakupu i eksploatacji oraz wszechstronność. Ta ostatnia cecha dała o sobie znać na sam koniec dnia, gdy położony za niewielką miejscowością Volpaia nasz hotel na noc okazał się być zabytkową willą oddaloną od wszelkiej cywilizacji, z którą łączył ją tylko szutrowy oes przez las o długości kilku kilometrów… Mając prześwit normalnego samochodu i opony o „ludzkim” profilu, GT86 i w takich warunkach nie tylko stanęło na wysokości zadania, ale i pozwoliło jeszcze na kolejną porcję zabawy. Na drodze, na którą nie zapuściłby się żaden właściciel jakiegoś coupe ze stajni Porsche czy AMG! GT86 nie jest idealny, ale w tym co robi, sprawdza się w więcej niż stu procentach.

Za pomoc w realizacji materiału dziękujemy hotelowi La Locanda Country Hotel
- zapraszamy do odwiedzin.
http://www.lalocanda.it/
Località Montanino Di Volpaia
53017 Radda in Chinati, Siena
+39 0577 738832

Podstawowe dane techniczne:
Toyota GT86 Prestige
Silnik: 1998 cm3
Moc: 200 KM przy 7000 obr./min
Moment obrotowy: 205 Nm przy 6400 obr./min
Skrzynia biegów: ręczna, 6-biegowa
Liczba, układ cylindrów: 4, przeciwsobny
Wymiary (dł./szer./wys.): 4240/1775/1320 mm
Rozstaw osi: 2570 mm
Masa własna: 1240 kg
Średnia emisja CO2: 180 g/km

Osiągi:
0-100 km/h: 7,6 sekundy
Prędkość maksymalna: 226 km/h
Zużycie paliwa:
Miasto: 10,4 l/100 km (10,9 l w teście)
Trasa: 6,4 l/100 km (7,4 l w teście)
Cykl mieszany: 7,8 l/100 km (8,8 l w teście)



Dodaj komentarz

Nick
Treść
Wpisz kod
z obrazka
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.

Zaloguj się

Login Hasło
0

Komentarze do:

Iniziale D - nasz test Toyoty GT86 na Passo della Futa - część 2.