Lamborghini Aventador skopiowane w Chinach

W Chinach, jeżeli ktoś zaszedł komuś za skórę, może liczyć się z życzeniem - "Obyś żył w ciekawych czasach". Wygląda na to, że takie czasy właśnie tam nastały. Bo jak inaczej skomentować sytuację, gdy jeden Chińczyk zatrudnia ekipę do rozbicia w drobny mak swojego Lamborghini, gdy tymczasem drugi krajan buduje dla siebie Lamborghini... również przy pomocy młotka. Przed Wami dzieło fryzjera, który zamarzył sobie Lamborghini Aventador LP700-4. Nie wiemy, czy interes słabo się kręci, czy też lista oczekujących na flagowe Lambo jest zbyt długa - tak czy inaczej, postanowił on wziąć sprawy we własne ręce (dosłownie) i wyklepał sobie Aventadora. Przepis na odjazdową brykę jest prosty. Sterta arkuszy blachy, wiadro nitów, palnik i solidny młotek. Potrzebny był również dawca - w tym wypadku padło na typową brykę dla fryzjera, czyli Infinity I30. Do tej pory, fryzjer wydał na swoje dzieło ponad 11 tysięcy dolarów. Finansowanie ma zapewnione  - w końcu gdzie, jak gdzie - ale w Chinach raczej głów do strzyżenia nie zabraknie. Całość może nie zrobi dobrego wrażenia na bulwarach Monako. Ma jednak szansę na karierę w Hollywood. Postulujemy angaż do kolejnej części filmu Death Race. Być może, na widok dzieła szalonego fryzjera, sam Jason Statham powróciłby do serii. Wyobraźcie sobie - amerykański film w którym główną rolę zagra Brytyjczyk, siejący spustoszenie w chińskim klonie włoskiego supersamochodu. Słowem - proletariusze wszystkich krajów łączcie się...