Portal V10 » Prezentacje / testy » Mini John Cooper Works - Pierwiastek Johna Coopera - nasz test
Mini John Cooper Works - Pierwiastek Johna Coopera - nasz test
Od naprawdę małego i taniego miejskiego wozidełka po całkiem spory i drogi gadżet - Mini przeszło wyjątkowo długą ewolucję. Okazuje się, że jest też całkiem niezłą kieszonkową rakietą. Teraz najmocniejszą w historii.
Mini już od dawna nie jest „mini” i nawet nie chce tego w jakikolwiek znaczący sposób tego ukrywać. Kilka milimetrów tu, kilkanaście tam i okazuje się, że obłe kształty nie unikną lekkiej wizualnej nadwagi. Tyle, że pomimo wzrostu z każdą generacją, gdzieś tam pomiędzy tłokami, smarami i kablami znajduje się figlarna dusza, wciągająca do zabawy i dająca równie wielką masę radochy. Frywolność i, jak twierdzi marka, „gokartowa frajda z jazdy” jest do zaobserwowania już w wersji S, która sprawdzi się w typowym miejskim użytkowaniu (do czego przecież kupuje się Mini), a i potrafi pokazać pazur na torze. Po co więc w ofercie najmocniejsze w historii Mini, który ma 10% więcej mocy i 23% więcej niutonometrów momentu obrotowego? Odpowiedź jest prosta: bo to jeden z najfajniej jeżdżących samochodów na rynku. Specjaliści z John Cooper Works (którego doświadczenia sięgały zarówno Formuły 1, jak i serii Indy 500) zamiast iść wytyczoną przez siebie wcześniej ścieżką downsizingu, wrzucili pod maskę mini rakiety dwulitrowy motor uzbrojony w turbo. Nie tylko jego bliskiego krewniaka można wyszukać pod maską (klapą?) BMW i8, Mini „eSka” też ma nieskromne 192 konie mechaniczne z podobnej konstrukcji. Tylko, że w Mini JCW zmieniono tłoki, przeprogramowano komputer sterujący silnikiem i zwiększono ciśnienie doładowania powietrza wydmuchiwanego przez sprężarkę. Ona sama musiała zmienić swoje miejsce, by szybciej reagować na polecenia wydawane pedałem gazu.
Tylko, że jak to w Mini (niespodzianka) przestrzeni pod maską brakuje, co wymusza zainstalowanie kosmicznego układu chłodzenia oraz stworzenie wyraźnie podziurawionego zderzaka. Brzmi nieźle, wygląda wyścigowo, przynajmniej dopóki nie zobaczymy, że wlot na masce to tylko piękny ozdobnik bez żadnej wartości użytkowej....Co w przypadku Mini Coopera JCW nie jest rzadkością. To playboy gigantyczny duchem, który nie tylko porusza się na felgach uważanych powszechnie za zbyt duże, to auto z pasami-naklejkami na masce, które odkleić można po zwykłym podważeniu paznokciem. JCW w kabinie ma przylepione nieco na wyrost wskaźniki ze stoperem, który przez 99,9% czasu użytkowania będzie zupełnie nieprzydatny. Mało jest samochodów tak nieskromych, egoistycznych i bezwstydnych. I za to trzeba Mini po prostu kochać.Otwórz drzwi bez ramek i wślizgnij się na twardy fotel otulający ciało tak doskonale, że przy gwałtownym skręcie w lewo nie będziesz wiedział co zrobić z łokciem. Mini rośnie, lecz wrażenie klaustrofobii nadal dominuje we wnętrzu z ciemną podsufitką. W końcu poczuj się jak dziecko w sklepie z zabawkami. Mięsista kierownica leży doskonale w dłoniach, przycisk uruchamiający silnik w stylu lotniczym (Mustang też ma takie, a co!) to małe dzieło sztuki. Wpisz adres kolejnej dyskoteki, a obwódka ekranu będzie podświetlać się w momencie kolejnego manewru. Jeśli Mini kupuje się oczami, to sprzedawcy powinni pokazywać tylko i wyłącznie kabinę.Oczywiście, z praktycznego punktu widzenia za bagażnik będzie służyć tylna kanapa, bo sama przestrzeń pod klapą niemal zawsze okaże się niewystarczająca. Jeśli jednak jesteś singlem o wiele bardziej docenisz estetyczne walory - świetne materiały, doskonałe wykończenie, twarde lecz wygodne fotele. Mini nie zamierza udawać auta pojemniejszego czy wygodniejszego niż naprawdę jest. Całą pulę pieniędzy postawiono na charakter. O, tego mu nie brakuje!Naciśnij przycisk, a lekko burczący wydech zaintonuje swoją pieśń. Nie jest to dźwięk uciążliwy nawet w najdłuższych trasach, a układ sprawdza się - i to jak - przy szybkiej redukcji, plując resztkami niespalonego paliwa i pokazując groźne oblicze angielskiego picusia, któremu potrafi dorównać tylko kilka hot-hatchów na rynku. Z autami przygotowanymi przez John Cooper Works nie ma żartów. Raczej niespotykane w tej klasie 320 niutonometrów osiąganych już przy 1250 (!) obrotach na minutę wskazuje na zdecydowaną pracę sprężarki, która pompując powietrze do komór spalania katapultuje ten wozik do setki w 6,1 sekundy.Szczerze mówiąc, ciężko zauważyć kiedy auto osiąga magiczny poziom pozwalający stracić prawo jazdy w terenie zabudowanym - cały proces to miks genialnych dźwięków, wyrywania przodu i zdecydowanych szarpnięć skrzyni biegów. A ta potrafi zaskoczyć - to tradycyjny Steptronic, który świetnie reaguje na polecenie wbicia biegu wyżej, zastanawiając się nad redukcjami. Manualna przekładnia to genialne w swojej prostocie rozwiązanie i słuszny wybór, ale jeśli wybierzenie automat, zrozumiemy.Mini Cooper JCW może nie jest tak nieokrzesany na nierównościach jak Abarth - to z racji znacznie większego rozstawu osi - lubi z kolei nadrzucać tylną oś. O wiele bardziej skory do zabawy będzie na równej nawierzchni, a nie na, powiedzmy, drodze klasy B. Tak, brak mechanicznej szpery i zastąpienie jej komputerowym układem dohamowującym wewnętrzne koło brzmi dyskusyjnie, lecz nie burzy to efektu przy wgryzaniu się w zakręt. Wystarczy lekkie odpuszczenie pedału gazu w zakręcie, gorsze opony na tylnych kołach czy odrobina wyobraźni, a auto będzie zachowywało się niczym szalony wózek na zakupy. Ale tylko, gdy mu na to pozwolimy. To przecież zasługa zmodyfikowanych sprężyn oraz amortyzatorów, lekkich wahaczy czy stabilizatorów o nowym kształcie.
Tego auta nie kupuje się z rozsądku. Może i spodoba się twojej dziewczynie z wyglądu, lecz znienawidzi ona wielkość bagażnika i względną ciasnotę po pierwszym weekendzie za miastem. Z kolei sąsiad może podśmiewać się pod nosem z wyboru „takiego auta”, przynajmniej do momentu, w którym będziesz odjeżdżał z piskiem opon swoim „Mini Cooperkiem”.Ale to nie wszystko. Zerkijmy w cennik, a okaże się, że to wydatek minimum 127 900 złotych nieco ponad 25 tysięcy złotych więcej od zupełnie wystarczającej wersji S. Można to przełknąć. Niżej znajdziemy Mazdę MX-5, nie prezentuje się też źle opcja Abartha 595 z kosmiczną dla takiego pudełeczka mocą 180 koni mechanicznych. Kilka kliknięć w konfiguratorze i okaże się, że nagle windujemy cenę do poziomu Hondy Civic Type R. A to już zupełnie inna liga...Mini John Cooper Works
Silnik: 1998 ccm
Moc: 231 KM przy 5200-6000 obr./min
Maksymalny moment obrotowy: 320 Nm w przedziale 1250-4800 obr./min
Skrzynia biegów: automatyczna, 6-stopniowa
Liczba, układ cylindrów: 4, rzędowy
Wymiary (dł./szer./wys.): 3821/1932/1414 mm
Rozstaw osi: 2495 mm
Masa własna: 1205 kg
Średnia emisja CO2: 112 g/kmOsiągi:
0-100 km/h: 6,1sekundy
Prędkość maksymalna: 246 km/h
Zużycie paliwa:
Miasto: 7,2 (8,7 w teście)
Trasa: 4,9 (7,5 w teście)
Cykl mieszany: 5,7 (8,0 w teście)
Mini już od dawna nie jest „mini” i nawet nie chce tego w jakikolwiek znaczący sposób tego ukrywać. Kilka milimetrów tu, kilkanaście tam i okazuje się, że obłe kształty nie unikną lekkiej wizualnej nadwagi. Tyle, że pomimo wzrostu z każdą generacją, gdzieś tam pomiędzy tłokami, smarami i kablami znajduje się figlarna dusza, wciągająca do zabawy i dająca równie wielką masę radochy. Frywolność i, jak twierdzi marka, „gokartowa frajda z jazdy” jest do zaobserwowania już w wersji S, która sprawdzi się w typowym miejskim użytkowaniu (do czego przecież kupuje się Mini), a i potrafi pokazać pazur na torze. Po co więc w ofercie najmocniejsze w historii Mini, który ma 10% więcej mocy i 23% więcej niutonometrów momentu obrotowego? Odpowiedź jest prosta: bo to jeden z najfajniej jeżdżących samochodów na rynku. Specjaliści z John Cooper Works (którego doświadczenia sięgały zarówno Formuły 1, jak i serii Indy 500) zamiast iść wytyczoną przez siebie wcześniej ścieżką downsizingu, wrzucili pod maskę mini rakiety dwulitrowy motor uzbrojony w turbo. Nie tylko jego bliskiego krewniaka można wyszukać pod maską (klapą?) BMW i8, Mini „eSka” też ma nieskromne 192 konie mechaniczne z podobnej konstrukcji. Tylko, że w Mini JCW zmieniono tłoki, przeprogramowano komputer sterujący silnikiem i zwiększono ciśnienie doładowania powietrza wydmuchiwanego przez sprężarkę. Ona sama musiała zmienić swoje miejsce, by szybciej reagować na polecenia wydawane pedałem gazu.
Tego auta nie kupuje się z rozsądku. Może i spodoba się twojej dziewczynie z wyglądu, lecz znienawidzi ona wielkość bagażnika i względną ciasnotę po pierwszym weekendzie za miastem. Z kolei sąsiad może podśmiewać się pod nosem z wyboru „takiego auta”, przynajmniej do momentu, w którym będziesz odjeżdżał z piskiem opon swoim „Mini Cooperkiem”.Ale to nie wszystko. Zerkijmy w cennik, a okaże się, że to wydatek minimum 127 900 złotych nieco ponad 25 tysięcy złotych więcej od zupełnie wystarczającej wersji S. Można to przełknąć. Niżej znajdziemy Mazdę MX-5, nie prezentuje się też źle opcja Abartha 595 z kosmiczną dla takiego pudełeczka mocą 180 koni mechanicznych. Kilka kliknięć w konfiguratorze i okaże się, że nagle windujemy cenę do poziomu Hondy Civic Type R. A to już zupełnie inna liga...Mini John Cooper Works
Silnik: 1998 ccm
Moc: 231 KM przy 5200-6000 obr./min
Maksymalny moment obrotowy: 320 Nm w przedziale 1250-4800 obr./min
Skrzynia biegów: automatyczna, 6-stopniowa
Liczba, układ cylindrów: 4, rzędowy
Wymiary (dł./szer./wys.): 3821/1932/1414 mm
Rozstaw osi: 2495 mm
Masa własna: 1205 kg
Średnia emisja CO2: 112 g/kmOsiągi:
0-100 km/h: 6,1sekundy
Prędkość maksymalna: 246 km/h
Zużycie paliwa:
Miasto: 7,2 (8,7 w teście)
Trasa: 4,9 (7,5 w teście)
Cykl mieszany: 5,7 (8,0 w teście)
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
0
Komentarze do:
Mini John Cooper Works - Pierwiastek Johna Coopera - nasz test
Podobne: Mini John Cooper Works - Pierwiastek Johna Coopera - nasz test
Abarth 595 Competizione - Skorpion dalej kąsa - nasz test »
Ford Fiesta ST200 - O nic więcej nie proś - nasz test »
Ford Focus RS - pierwsza jazda »
Najlepszy hot-hatch 2015 roku - nasze porównanie. Część II »
Podobne galerie: Mini John Cooper Works - Pierwiastek Johna Coopera - nasz test
Najczęściej czytane w tym miesiącu
Jak osiągnąć perfekcyjne wzornictwo natryskowe farbą? Skuteczne metody eliminacji pulsacji cieczy »
Polerka samochodowa - rotacyjna czy orbitalna? »
Porsche 911 GT3 RS 2024 też dostało pakiet Manthey. Docisk na poziomie McLarena W1! »
Tapety na pulpit
Newsletter
Galerie zdjęć