Saab zmartwychwstał i ma szansę na przetrwanie

Niewiele ponad tydzień temu, powołując się na zagraniczne źródło, informowaliśmy Was, że szwedzka marka Saab zbankrutowała. Po decyzji sądu w Vanersborgu, który odrzucił wniosek Szwedów o przedłużenie terminu spłaty należności względem wierzycieli, tysiące pracowników fabryki w Trollhattan miało stracić pracę, a sąd miał zabezpieczyć 150 mln euro, które Saab był winien swoim dostawcom. Leftlanenews przekazało dziś informację, że pojawiło się światełko w tunelu i koniec szwedzkiej marki jednak jeszcze nie nadszedł. Nie oznacza to wcale, że nigdy nie nadejdzie, bo Saab w dalszym ciągu nie zapłacił dostawcom wspomnianych 150 mln euro, a ponadto zalega z wypłatą sierpniowych pensji dla swoich pracowników. Związki zawodowe oraz dostawcy domagali się ogłoszenia upadłości Saaba, ale dzisiaj szwedzki sąd zezwolił producentowi na odwołanie się od wyroku sądu niższej instancji, który odmówił mu wcześniej ochrony przed wierzycielami.Przedstawiciele Saaba przyznają, że są zadowoleni z wyroku sądu, który "jest ważnym krokiem w dobrym kierunku" i dodają, że są pełni nadziei na wyjście szwedzkiej marki z kryzysu. Głównym powodem, dla którego szwedzki sąd podjął taką, a nie inną decyzję były środki, które Saab otrzymał w ubiegłym tygodniu. Teraz należy czekać na wynik odwołania złożonego w sądzie niższej instancji.Jeśli nawet orzeczenie byłoby korzystne dla Saaba, to ciągle balansowałby on na skraju bankructwa i potrzebował ogromnego zastrzyku gotówki, który obiecali mu chińscy partnerzy. Ci jednak nie mogą poczynić żadnych kroków bez zgody władz chińskich. Losy Saaba ciągle wiszą na włosku. Czy Szwedzi aby na pewno nie przedłużają tego, co od dłuższego czasu jest nieuniknione?