
Sayonara, Nissanie GT-R! Po blisko 20 latach pogromca superaut schodzi z rynku
Był jedyny w swoim rodzaju: wielki, niewiarygodnie szybki i… zdawało się, że nieśmiertelny. Gdy wchodził na rynek w 2007 r., nikt nie spodziewał się, że utrzyma się na rynku tak długo. Tymczasem dopiero teraz fabryka Nissana w Tochigi przestała przyjmować nowe zamówienia na produkcję modelu GT-R.
Jeśli nie wiedzieliście o tym, że najdroższy model Nissana był w ogóle jeszcze produkowany, jesteście usprawiedliwieni - z Polski, podobnie jak z całej Unii Europejskiej, został on zmuszony się wynieść w 2022 r. (i tak długo się ostał, prawda?). Rok później przestał spełniać normy w USA, a teraz ostatecznie zakończyła się kariera na jego rynku domowym - w Japonii.


Strona internetowa Nissana na JDM informuje: "Otrzymaliśmy bardzo wiele zamówień na GT-R i zakończyliśmy już przyjmowanie zamówień na przewidywaną wielkość produkcji. Chcielibyśmy w tym miejscu wyrazić naszą szczerą wdzięczność dla wszystkich klientów za ich wsparcie, które nam okazali od debiutu modelu w 2007 r."
Pamiętam ten moment. Z następcą R34 GT-R - który z kolei był w prostej linii potomkiem nie mniej kultowych R32 i R33 - fani wiązali wiele obaw. W stosunku do wymienionych podobieństwa były już bardziej symboliczne niż techniczne. Przydomki "R35" czy "Skyline" dopisywali do niego już tylko fani, a nie sam producent.
Ale to właśnie te wielkie zmiany sprawiły, że GT-R z miejsca wskoczył do ścisłej, światowej czołówki samochodów sportowych. Zyskał przydomek pogromcy superaut, ponieważ rywalizował jak równy z równym z ówczesnym Porsche 911 Turbo (jeszcze generacji 997), a kosztował połowę tego, co sobie życzyli Niemcy. Mało tego - swego czasu zawstydził samo Ferrari Enzo, gdy pokonał okrążenie Nordschleife całe sześć sekund szybciej…
Nissan GT-R: historia, wersje
Taki efekt nie był dziełem przypadku. Skrupulatni Japończycy rozpoczęli pracę nad nowym GT-Rem już w 2000 r. w ramach szerokozakrojonego planu "Wielkiego powrotu Nissana" obmyślonego przez samego Carlosa Ghosna. Przygotowany bez kompromisów model wyposażony został w takie zdobycze techniki jak aktywne zawieszenie, zaawansowany układ napędu na cztery koła ATTESA E-TS Pro, w kabinie - rozbudowany system wskaźników z grafikami zaprojektowanymi przez twórców gier Gran Turismo na Play Station, a pod maską - kosmiczny wręcz silnik VR38DETT, czyli podwójnie doładowane V6 o pojemności 3,8 l.
To właśnie te składniki głównie zapewniły długowieczność GT-Rowi, bo dzięki nim dysponował on jak najbardziej konkurencyjnymi osiągami po dziś dzień. Na przestrzeni tych wszystkich lat były one systematycznie poprawiane. Ewolucja kolejnych wersji przedstawia się następująco:
- 2007: debiut wersji produkcyjnej, moc 480 KM
- 2009: pierwszy zestaw poprawek, moc 485 KM
- 2011: pierwszy face lifting, moc 530 KM
- 2012: drugi zestaw poprawek moc 550 KM
- 2015: debiut wersji GT-R Nismo, moc 600 KM
- 2017: drugi face lifting, moc 570 KM
- 2024: trzeci face lifting, moc 570 KM
Wzorem swoich wielkich poprzedników, którzy za sukcesy na torze zyskali m.in. legendarny przydomek "Godzilla", tak i ostatni z GT-Rów rządził na torach całego świata, na których zdobył tytuły mistrzowskie w seriach GT1, GT3 i azjatyckiej Super GT. Wyjątkowe predyspozycje jego napędu zrobiły z niego swego czasu bardzo popularną i trudną do pobicia broń w wyścigach równoległych, ale przyniosły mu sukcesy również w drifcie, a ostatecznie również w kinach (głównie w filmach z serii "Szybcy i wściekli"). To było 18 naprawdę pięknych i napakowanych akcją lat.
Co dalej z Nissanem GT-R?
To pytanie już od dawna zadaje sobie bardzo wiele osób. Sami na łamach v10.pl próbowaliśmy kilkukrotnie pocierać szklaną kulę i zwiastować czym i kiedy zostanie zastąpiony. Jednak na złość wszystkim mediom Nissan już od dobrych 10 lat grał im na nosie i po prostu utrzymywał GT-Ra przy życiu. Przedstawiciele marki twierdzą, że nie mieliby nic przeciwko temu, by utrzymywać ten stan rzeczy przez kolejne 10 lat, bo tak dobry samochód im wyszedł. Niestety zapobiegły temu nieustannie zaostrzane normy emisji spalin.
To właśnie z ich powodu ponoć kolejny z rodu Godzilli będzie już miał napęd elektryczny. Nissany GT-R zawsze były absurdalnie szybkie, bo były napakowane najnowocześniejszą technologią, a pośrednio też przez to duże i ciężkie, więc akurat w ich przypadku taki typ napędu nie wydaje się aż tak obrazoburczy. Przedstawiciele marki pomiędzy słowami dają jednak do zrozumienia, że nie są jeszcze do końca zadowoleni z obecnego stanu rozwoju technologii.
O tym, że o GT-Rze pamiętają i pracują nad jego następcą dali znać koncepcyjnym modelem Hyper Force. Jego nadal daleki od ukończenia status sugeruje jednak, że jeszcze trochę popracują. Kluczowy przełom w rozwoju modelu ma ponoć nastąpić w chwili, gdy Nissan opanuje akumulatory ze stałym elektrolitem, co - znów, wedle różnych plotek i domysłów - ma nastąpić w roku 2028.
Póki co pewne jest tyle, że na powrót oznaczenia GT-R poczekamy kilka lat. Podobne przerwy miały miejsce już jednak wcześniej i zawsze przynosiły coś wyjątkowego…
Dodaj komentarz
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
Komentarze do:
Sayonara, Nissanie GT-R! Po blisko 20 latach pogromca superaut schodzi z rynku









