Portal V10 » Prezentacje / testy » Suzuki Vitara S podbija Bieszczady - nasz test
Suzuki Vitara S podbija Bieszczady - nasz test
2016-03-22 - M. Żuchowski Tagi: 4x4, Test, Suzuki, Suzuki Vitara, Suzuki Vitara S
Gdy południowo-wschodni kąt Polski pokryje śnieg, niewiele samochodów jest w stanie do niego dotrzeć…
Dla wielu mieszczuchów już samo pokonanie Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej zimą stanowiłoby niemałe wyzwanie, tymczasem dla nas tym razem trasa przez całą Polskę przez Rzeszów, Sanok i Jezioro Solińskie jest tylko punktem wyjścia do prawdziwej przygody. Dojechaliśmy na sam południowo-wschodni kraniec naszego kraju. Dalej są już tylko bieszczadzkie szczyty, połoniny i Ukraina. Zimą jest tu jeszcze bardziej pusto (samotnie?) niż w sezonie. Po turystach zostały tylko nachalne kolorowe billboardy reklamujące powstające tu coraz bardziej okazałe hotele, a hałas tłumów ustąpił miejsca prozie tutejszego życia, rozrzuconego garstkami po zapomnianych miasteczkach i dawnych wsiach. Także w tych miesiącach ta część naszego kraju ma jednak dużo do zaoferowania, także dla tych, którym w żyłach płynie benzyna. Drogi wojewódzkie 893, 894 czy też 897 gwarantują zakręty i widoki nie gorsze niż popularne odcinki Kotliny Kłodzkiej czy Małopolski, a jeszcze więcej znajdzie się dla tych, którzy chcieliby z tych dróg zjechać. Dzięki miejscowemu przewodnikowi (dysponującemu odpowiednimi zezwoleniami) mamy szansę zmierzenia się z Bieszczadami w bezpośredniej konfrontacji, podbijając ich zbocza, rzeki i lasy. Do tego celu posłuży nam nieprzypadkowo wybrany samochód. Vitara to (pomijając wkrótce wkraczające do salonów nowe Baleno) najnowszy model Suzuki. Wszystkimi swoimi cechami udowadnia on, jak bardzo ta stosunkowo niewielka japońska marka lubi iść wbrew wszelkim trendom. Podczas gdy kolejne generacje mainstreamowych graczy obrastają w dodatkowe centymetry i kilogramy, czwarta generacja Vitary przy okazji porzucenia przydomku Grand radykalnie zmalała: została skrócona aż o 12,5 centymetra, a rozstaw osi skrócono aż o 14 centymetrów.
Jeśli konkurenci oferują coś poza obowiązkowymi jednostkami wysokoprężnymi, będzie to tylko maksymalnie doładowany silnik o pojemności niewiele większej niż puszka piwa, a tymczasem w momencie premiery Vitara była dostępna tylko z jednym, wolnossącym silnikiem 1.6 o mocy 120 KM. Teraz do palety dołącza wersja S z silnikiem z bezpośrednim wtryskiem i turbosprężarką paliwa o rasowej nazwie Boosterjet, i równie rasowym wystroju nadwozia. Może dlatego też, mimo wszechobecnego boomu na małe SUVy i crossovery, marka mająca właściwie największe doświadczenie w ich tworzeniu, nie była w stanie przekuć tego w swój sukces.Czy na ulicach zamiast nazw Qashqai, Rav4 czy Kuga, nie powinny teraz pokazywać się poprzedzające je Jimny, Ignis i Samurai? Nowa Vitara sugeruje, gdzie teoretycznie leży problem, ale tak naprawdę przewaga konstrukcji Suzuki: to nie są przebrane hatchbacki udające terenowe zdolności, a stuprocentowe i naprawdę zdolne terenówki, potrafiące zaskakująco wiele w wymagających warunkach - i to nie kosztem kompromisów na zwykłych drogach.Nowe dziecko marki może już nie mieć oddzielnej ramy podwozia i reduktora (a nawet i napędu 4x4, jeśli trafi się w złe pole konfiguratora), ale dalej łatwo oddzielić go od zabawkowej konkurencji. Charakterny wozik bardziej niż do Grand Vitary zbliżony jest do pierwszej Vitary, nie tylko nazwą, ale i wyglądem. Krępa bryła zawiera wzorowane na oryginale, przyciągające uwagę przetłoczenia nad tylnymi kołami, a detale takie jak wentylacje przy zakończeniu maski utwierdzają tylko w przekonaniu, że podobieństwo to jest nieprzypadkowe. Jeśli szukać gdzieś nawiązania do bezpośredniego poprzednika to w kształcie przednich świateł, które są teraz jednak smuklejsze i bardziej wyraziste.Mimo że pozostający krok za światowymi liderami, design nowej Vitary wzbudza pozytywne emocje, które znacznie wzmagają się z nową wersją S. Ta, oprócz nieznacznie mocniejszego silnika, podkręca także nadwozie: w kloszach świateł pojawiają się kontrastowe obwódki, w paru nowych miejscach pojawia się czerń dla dodatkowego efektu, a grill wymieniony jest na pikantniejszy, oryginalny odpowiednik, przywołujący na myśl koncepcyjne Suzuki iV-4, które zapowiadało produkcyjną Vitarę w 2013 roku. Parę odważniejszych wstawek pojawiło się także we wnętrzu, ożywiając to trochę smutne, zaprojektowane z ograniczonym polotem miejsce.Tak naprawdę ciężko jednoznacznie ocenić projekt kabiny: nie ma się do czego przyczepić, ergonomia i funkcjonalność stoją na dobrym poziomie, a właściciele jakiegokolwiek wozu z napisem Vitara na klapie bagażnika będą pod wrażeniem nowoczesności i wyposażenia tego otoczenia. Może podobać się siedmiocalowy wyświetlacz dotykowy, bardzo wygodne (mimo ograniczonej regulacji) fotele, kierownica ze Swifta Sport z czerwonym przeszyciem, może podobać się nawet zupełnie ładny analogowy zegarek na szczycie konsoli środkowej.Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że jak na konstrukcję debiutującą w tym samym czasie co Fiat 500X i Honda HR-V, całość mogłaby być trochę bardziej nowoczesna. Twarde plastiki nie odciągną zza kierownic właścicieli współczesnych hatchbacków, a banalny design kokpitu nie zmieni zdania o japońskich projektantach wnętrz. Pod względami praktycznymi Vitara prezentuje nierówną formę: z taką sylwetką nadwozia nie można spodziewać się porażającej ilości miejsca na tylnej kanapie, a bagażnik o pojemności 375 litrów plasuje go pomiędzy faworyzującym styl Nissanem Juke a pudełkowatą Skodą Yeti.A mimo to nowa Vitara pozostaje naprawdę drogą propozycją: by stać się jej właścicielem, trzeba wysupłać co najmniej 61 900 zł, a wersja S to kwestia aż 85 900 zł. To więcej niż życzy sobie Renault za Captura, Peugeot za 2008, albo Nissan za Juke’a. Dodaj do Vitary S jeszcze parę opcji ze skrzynią automatyczną włącznie, a z salonu Suzuki wyjdziesz lżejszy o ponad sto tysięcy złotych. To duże pieniądze, tym bardziej biorąc pod uwagę, co do tej pory model ten nam pokazał.Za co więc klient ma tyle zapłacić? Po pierwsze - za wyposażenie. Już pierwszy z czterech poziomów posiada bogaty ekwipunek na wszystkich frontach, od systemu audio z MP3 i obsługą z kierownicy, przez siedem poduszek powietrznych, po elektroniczne systemy zapobiegające poślizgom na asfalcie i w terenie. Kolejne stadia obejmują już zaskakująco wymyślne opcje, włącznie z satynowym wykończeniem, skórzano-zamszową tapicerką i światłami LED. Lista możliwości indywidualizacji także jest dużo dłuższa, niż to, do czego przyzwyczajony jest klient Suzuki. Obok wersji S dostępne są także różne pakiety optyczne obejmujące wzory naklejone na nadwoziu i inne wyróżniki. Kto reflektuje cętki wokół bocznych szyb albo spojler dachowy? Przede wszystkim w Suzuki płaci się jednak za mechanikę. Dzięki szeregowi mądrych założeń i ich skutecznej implementacji, Vitarze udaje się robić to, czego brak irytuje u większości konkurentów. Po pierwsze, Vitara jest bardzo lekka: nawet ze sporą liczbą opcji i automatyczną skrzynią nie waży więcej niż 1 235 kg, w podstawowych wersjach zbliżając się do zaledwie tony. To niesie szereg korzyści, które są w Vitarze S jeszcze większe dzięki nieznacznie utwardzonemu zawieszeniu.Razem z zaawansowanym układem 4x4 i żywotnym 140-konnym silnikiem składa się to już na pocieszną, dającą radość z jazdy konstrukcję, czemu nie przeszkadza nawet bezosobowy układ kierowniczy i trochę mdłe, opóźniające reakcje skrzynie biegów - zarówno pięciobiegowa przekładnia ręczna, jak i automat z sześcioma przełożeniami. Mimo wszystko to nadal dość precyzyjny jak na ten segment, niwelujący przechyły i zachowujący kontrolę w każdych warunkach zestaw. Zapewne dla niektórych fanów SUVów nawet zbyt zdecydowany: sztywniejsze ustawienia zawieszenia odbijają się na obniżonym komforcie jazdy, co szczególnie czuć na nierównych drogach. Bliźniacza konstrukcja Vitary, debiutujący trochę wcześniej model SX4 S-Cross wsparty na tej samej bazie, jest pod tym względem bardziej wyrozumiały.To czego jednak nie ma S-Cross (ani na tę chwilę żaden inny model marki) to zupełnie nowy, turbodoładowany motor Boosterjet o pojemności 1.4 litra, który zadebiutował ostatnią jesienią na targach frankfurckich koło 110-konnej, trzycylindrowej litrowej jednostki, która wkrótce trafi pod maski Baleno. W porównaniu do już obecnej, wolnossącej alternatywy, nowy silnik obiecuje przewagę 20 KM, a przede wszystkim wydatnie większego i wcześniej dostępnego momentu obrotowego (220 Nm od 1500 obr./min). To zmyślna, zaawansowana konstrukcja: lekka i efektywnie upakowana, posiada zawór upustowy, który w czasie normalnej jazdy jest częściowo otwarty dla zwiększenia wydajności silnika. Przy najniższych obrotach może mieć on moment zawahania, ale szybko się rozkręca i z terkoczącym entuzjazmem kręci się w wysokie rejestry, skłaniając kierowcę do nieszkodliwych psot za kółkiem. Być może właśnie z tego powodu model ten wydaje się jeszcze bardziej dynamiczny, niż wskazywałyby na to liczby - albo przez wrodzoną skromność Suzuki, którego dane techniczne są zawsze niespotykanie blisko rzeczywistości. Także te dotyczące naprawdę niskiego tu wyniku zużycia paliwa.Gdy zjeżdżamy z asfaltowej drogi, a koła nie stykają się z niczym innym niż grubą warstwą śliskiego śniegu, do głosu dochodzi układ 4x4 z dołączanym napędem tylnej osi ALLGRIP. To także nowy system, który zadebiutował z modelem SX4 S-Cross. Posiada cztery tryby jazdy i jeszcze więcej czujników, które starają się wręcz przewidywać stopień przyczepności, tak by żonglerka momentem obrotowym pomiędzy wszystkimi czterema kołami była jeszcze sprawniejsza i precyzyjniejsza. Po trybach Auto i Sport czeka maksymalizujący przyczepność tryb Snow, który rzeczywiście robi dużą różnicę w skutecznym i bezpiecznym przeniesieniu mocy na podłoże. Pozostaje jeszcze tryb Lock, który po wyświetleniu paru piszczących kontrolek na desce rozdzielczej zblokuje napęd i będzie podtrzymywał tę blokadę do 60 km/h, w tym czasie pozwalając na obfite, satysfakcjonujące jak na ten poziom mocy silnika, kontrolowane uślizgi i inne zabawy - lub te poważne rzeczy, do których naprawdę został stworzony. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.To samo tyczy się kompetencji w jeździe terenowej: z prześwitem 185 mm i krótkimi zwisami, w tym segmencie Vitarze może zagrozić chyba tylko Jeep Renegade. Terenowe Suzuki w żadnym momencie nas nie zawiodło, nawet w tych całkiem ciężkich próbach, którym go poddawaliśmy: przejechało przez szeroką na kilka długości samochodu i nie taką płytką rzekę, której brud wyłożony był akurat tego dnia jak na złość krami pękającego lodu, mającymi niemiłą tendencję do zawieszania kół przedniej osi w powietrzu.Ciężko wyobrazić sobie jakieś Renault, Skodę, czy innego miejskiego hatchbacka na szczudłach radzącego sobie na tych śliskich bieszczadzkich szlakach z równą wprawnością, ale to właśnie takie zdolności zawsze były miarą wartości Suzuki i dziś, mimo bardzo zmieniającego się motoryzacyjnego świata, dalej pozostają. Vitara, mimo że zupełnie nowa, adresowana jest do tego samego grona odbiorców, którzy docenią jej niezmienny charakter, podretuszowany nowocześniejszymi technologiami i atrakcyjniejszym designem. Innych dalej zapewne będzie ciężko wyciągnąć zza kierownic liderów rynku, ale podążanie za większością w końcu nie zawsze jest dobre - czasem można w końcu przegapić takie skarby, jak Bieszczady zimą…Podstawowe dane techniczne:
Suzuki Vitara S
Silnik: 1373 cm3
Moc: 140 KM przy 5500 obr./min
Moment obrotowy: 220 Nm przy 1500 obr./min
Skrzynia biegów: ręczna, 5-biegowa
Liczba, układ cylindrów: 4, rzędowy
Wymiary (dł./szer./wys.): 4175/1775/1610 mm
Rozstaw osi: 2500 mm
Masa własna: 1210 kg
Średnia emisja CO2: 127 g/km
Osiągi:
0-100 km/h: 10,2 sekundy
Prędkość maksymalna: 200 km/h
Zużycie paliwa:
Miasto: 6,3 l/100 km
Trasa: 5,0 l/100 km
Cykl mieszany: 5,4 l/100 km
Dla wielu mieszczuchów już samo pokonanie Wielkiej Pętli Bieszczadzkiej zimą stanowiłoby niemałe wyzwanie, tymczasem dla nas tym razem trasa przez całą Polskę przez Rzeszów, Sanok i Jezioro Solińskie jest tylko punktem wyjścia do prawdziwej przygody. Dojechaliśmy na sam południowo-wschodni kraniec naszego kraju. Dalej są już tylko bieszczadzkie szczyty, połoniny i Ukraina. Zimą jest tu jeszcze bardziej pusto (samotnie?) niż w sezonie. Po turystach zostały tylko nachalne kolorowe billboardy reklamujące powstające tu coraz bardziej okazałe hotele, a hałas tłumów ustąpił miejsca prozie tutejszego życia, rozrzuconego garstkami po zapomnianych miasteczkach i dawnych wsiach. Także w tych miesiącach ta część naszego kraju ma jednak dużo do zaoferowania, także dla tych, którym w żyłach płynie benzyna. Drogi wojewódzkie 893, 894 czy też 897 gwarantują zakręty i widoki nie gorsze niż popularne odcinki Kotliny Kłodzkiej czy Małopolski, a jeszcze więcej znajdzie się dla tych, którzy chcieliby z tych dróg zjechać. Dzięki miejscowemu przewodnikowi (dysponującemu odpowiednimi zezwoleniami) mamy szansę zmierzenia się z Bieszczadami w bezpośredniej konfrontacji, podbijając ich zbocza, rzeki i lasy. Do tego celu posłuży nam nieprzypadkowo wybrany samochód. Vitara to (pomijając wkrótce wkraczające do salonów nowe Baleno) najnowszy model Suzuki. Wszystkimi swoimi cechami udowadnia on, jak bardzo ta stosunkowo niewielka japońska marka lubi iść wbrew wszelkim trendom. Podczas gdy kolejne generacje mainstreamowych graczy obrastają w dodatkowe centymetry i kilogramy, czwarta generacja Vitary przy okazji porzucenia przydomku Grand radykalnie zmalała: została skrócona aż o 12,5 centymetra, a rozstaw osi skrócono aż o 14 centymetrów.
Suzuki Vitara S
Silnik: 1373 cm3
Moc: 140 KM przy 5500 obr./min
Moment obrotowy: 220 Nm przy 1500 obr./min
Skrzynia biegów: ręczna, 5-biegowa
Liczba, układ cylindrów: 4, rzędowy
Wymiary (dł./szer./wys.): 4175/1775/1610 mm
Rozstaw osi: 2500 mm
Masa własna: 1210 kg
Średnia emisja CO2: 127 g/km
Osiągi:
0-100 km/h: 10,2 sekundy
Prędkość maksymalna: 200 km/h
Zużycie paliwa:
Miasto: 6,3 l/100 km
Trasa: 5,0 l/100 km
Cykl mieszany: 5,4 l/100 km
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
3
Komentarze do:
Suzuki Vitara S podbija Bieszczady - nasz test
Suzuki Vitara S podbija Bieszczady - nasz test
xsawierr 2016-03-22 20:46
Przesadzacie z tą dzielnością w terenie bo do Daci Duster czy Pandy Cross daleko jej jak młodej kórwie do renty ! A wszystko psuje przedni zderzak,który nie jest zadarty do góry-w SUV-ie to niedopuszczalne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! No i prześwit 185 mm to w autach małych jak panda jeszcze daje rade,a w samochodach powyżej 4 m długości musi być ponad 200 mm !!!!! No i cena zachwalająca redakcjo !!!!!! Ponad 100 tysięcy zł to porażka, za 75600 zł kupuje się Dustera full wypas w dieslu !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie chwalcie tak tej Vitary !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Suzuki Vitara S podbija Bieszczady - nasz test
ir. 2016-03-26 09:23
Jaką oficjalną głębokość brodzenia ma to auto. Czemu nie ma w danych technicznych pozycji "Głębokość brodzenia" ? Do czego praktycznego przydatna jest wiedza o "Średnica cylindra × skok tłoka mm" ?
Podobne: Suzuki Vitara S podbija Bieszczady - nasz test
Suzuki SX4 S-Cross - Mieszczuch chce uciec w teren - nasz test »
Suzuki szykuje nowy napęd hybrydowy »
Jeep pracuje nad konkurentem dla Suzuki Jimny »
Suzuki Vitara - japoński model przeszedł lifting »
Podobne galerie: Suzuki Vitara S podbija Bieszczady - nasz test
Suzuki Vitara - crossover na oficjalnych fotografiach »
Jeep Compass - amerykański SUV w wersji 2019 »
Land Rover Defender w edycji Works V8 »
Najczęściej czytane w tym miesiącu
Jak osiągnąć perfekcyjne wzornictwo natryskowe farbą? Skuteczne metody eliminacji pulsacji cieczy »
Volvo XC90 wzywane do serwisu z powodu wadliwej osłony kurtyn powietrznych »
Gumball 3000 2016 zakończy się w Bukareszcie »
Tapety na pulpit Suzuki
Galerie zdjęć
Newsletter