Trzęsienie w koncernie Stellantis. Kontrowersyjny prezes Carlos Tavares zwolniony
To nie była spokojna niedziela 1 grudnia dla koncernu Stellantis: tego dnia szef czwartego największego producenta samochodów na świecie złożył rezygnację z pełnionego stanowiska, a władze koncernu ją przyjęły. Tak kończą się trwające ostatnie miesiące zawirowania wokół Carlosa Tavaresa - chociaż tych nie brakowało od początku jego kariery datowanej na 1981 r.
Jeszcze w październiku bieżącego roku sam Tavares publicznie dawał do zrozumienia, że planuje przejść na emeryturę wraz z końcem swojej kadencji w 2026 r., w wieku 68 lat. - Moja żona powie Wam, że powinienem przejść na emeryturę, a ja jestem dobrym mężem - zażartował podczas spotkania z mediami w fabryce w Sochaux. Żona musiała jednak zmienić zdanie, bo rozłąka z pracą znacznie przyspieszyła.
Rezygnacja Carlosa Tavaresa ma skutek natychmiastowy. Jego następcę mamy poznać w pierwszym kwartale przyszłego roku, a póki co koncernem ma kierować komitet wykonawczy pod przewodnictwem prezesa zarządu Johna Elkanna. - Składamy podziękowania Carlosowi za lata oddanej służby i rolę, jaką odegrał w powstaniu Stellantis, a także za poprzednie zmiany w PSA i Oplu, które otworzyły nam drogę do stania się globalnym liderem w naszej branży. Wspólnie zapewnimy ciągłą realizację strategii spółki w długoterminowym interesie Stellantis i wszystkich jej interesariuszy - oznajmił w komunikacie przesłanym do mediów Elkann.
Wedle obiektywnych kryteriów, Carlos Tavares rzeczywiście zrobił wiele najpierw dla koncernu PSA (Peugeot-Citroen-Opel), a następnie, po jej złączeniu z FCA (Fiat-Chrysler), dla całego Stellantisa. Jeszcze w 2012 r. francuski gigant był bliski bankructwa - notował roczne straty w wysokości pięciu miliardów euro. Wtedy stery w koncernie objął zasłużony menedżer odwiecznego wroga, czyli Renault. Tam Portugalczyk od 1981 r. wspiął się na drugą pozycję od góry, czyli dyrektora operacyjnego.
Pod jego rządami PSA rozkwitło: Tavares szybko przekroczył założone cele, a następnie wyodrębnił markę DS i przejął Opla, którego również szybko postawił na nogi. Po połączeniu sił z Włochami w ramach nowego koncernu Stellantis - którego sam był autorem - ten sam przepis przywrócenia marek do rentowności zastosował również z powodzeniem w kolejnych markach.
Problem polegał tylko na tym, że wyniki te osiągał w mało nobliwy sposób: przede wszystkim przez radykalne cięcia w zatrudnieniu i wyrzucaniu dziesiątek tysięcy pracowników na bruk, bezceremonialne cięcie kosztów poprzez przenoszenie nawet tak kluczowych działów firmy jak badawczo-rozwojowego do krajów z tanią siłą roboczą, jak Maroko, oraz ograniczanie nacisku na jakość materiałów i mechaniki (co potwierdzą właściciele bardzo popularnych również w Polsce silników 1.2 PureTech). Równolegle sam sobie przyznawał pensje sięgające milionów euro.
Tavares szedł na noże z politykami, otwarcie krytykując politykę Unii Europejskiej, oraz doprowadzając do napięć z włoską stroną zrzeszającego czternaście marek aliansu. Jak widać w końcu tak radykalna strategia trafiła na opór.
Dodaj komentarz
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.