Zamontuj kamerę w samochodzie, a zapłacisz mniejsze ubezpieczenie

Amerykańska firm Progressive Insurance sprzedało około stu tysięcy urządzeń Snapshot. Przez 30 dni zbierają one informacje na temat sposobu jazdy kierowcy, ubiegającego się o niższe ubezpieczenie (od 25 do 30%). Jeżeli osoba ubiegająca się o rabat przy opłacie ubezpieczenia przejdzie "test" zaoszczędzi sporo zielonych. Jednak czy utrata prywatności na rzecz oszczędności to gra warta świeczki? Udział w programie firmy Progressive jak na razie dostępny jest w 24 stanach, jednak ubezpieczyciel planuje rozszerzenie swoich działań na następne stany. Nikt nie zmusza klientów do montowania kamer, a każda osoba, która się na to zgodziła ma dostęp do wyników i w każdej chwili może się wycofać. Po sześciu miesiącach przydzielona zniżka zostaje na stałe. Poza samymi suchymi danymi, firma ubezpieczeniowa ma także wgląd w to co robimy w samochodzie. Dzięki jednej z kamer zamontowanej w samochodzie biorącym udział w programie, możemy zobaczyć skutek przyśnięcia kierowcy za kołkiem. Firmy ubezpieczeniowe coraz częściej i bardziej nachalnie ingerują w nasze prywatne życie. Zanim się obejrzymy, a każdy będzie chodził z kamera na głowie i będzie miał czujnik tego co je. No bo przecież niezdrowe jedzenie i mało aktywny tryb życia może spowodować, że znajdziemy się w szpitalu. W takim wypadku, zdaniem ubezpieczyciela, powinniśmy płacić pewnie większą stawkę ubezpieczając się na zdrowie i życie.