Portal V10 » Aktualności policyjne » Być kobietą...
Warszawskie agencje towarzyskie, meliny, dziuple - miejsca, do których zwykły Kowalski nigdy nie pójdzie - znają dobrze. Na co dzień mają do czynienia z gangsterami, dealerami, prostytutkami, czy zwykłymi degeneratami, widzą najgorsze patologie. Pracują od ósmej, ale zawsze do skutku, tyle ile trzeba. Dzięki ich pracy przestępcy trafiają przed sąd.Oni pozostają anonimowi. Policjanci kryminalni, bo o nich mowa, po prostu taką mają prace. Wydawać by się mogło, że w brutalnym świecie poradzić mogą sobie tylko mężczyźni, tymczasem w wydziałach kryminalnych pracują również kobiety. Zgodnie twierdzą, że nie odnalazłyby się w innej pracy.
Joanna w Policji służy od 14 lat. Od początku zakładała, że będzie pracowała z tzw. trudnymi przypadkami, osobami społecznie niedostosowanymi. Ukończyła resocjalizację i postanowiła wstąpić do Policji. Nie było jednak łatwo. W momencie, kiedy zaczynała przyjmowano do Policji znacznie mniej kobiet niż teraz. Bardzo jej zależało na tej pracy, dlatego też po pierwszym niepowodzeniu nie poddała się. O przyjęciu zadecydowało zaangażowanie i twarda postawa. Pokazała przyszłym przełożonym jak mocno jest zdeterminowana. Od początku pracuje w dochodzeniach sekcji ds. przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu.
W rodzinie Ewy pracujące w Policji kobiety to już tradycja. Od najmłodszych lat oswajała się z tą pracą, ludźmi i miejscami. Przez wiele lat jej mama pracowała w Policji, dlatego też ona i jej siostra nie mogły nie pójść w jej ślady. Ukończyła studia prawnicze, na początku myślała o aplikacji prokuratorskiej, ale wybrała Policję. Chciała spróbować i przekonać się na własnej skórze jak wygląda praca w dochodzeniówce, w której jest juz od trzech lat. Kiedy przyjmowała się do Policji pracowało już wiele kobiet i nie stanowiło to żadnego problemu ani dla jej przełożonych, ani dla kolegów.
Krystyna również znała prace w Policji od podszewki. Jej rodzice byli policjantami. Nigdy ich nie było, nie chciała więc stworzyć własnym dzieciom takiego domu. Jednak życie zweryfikowało jej plany. Po paru latach pracy w MSZ, kilku wyjazdach na placówki dyplomatyczne i małżeństwie z policjantem, jako dojrzała 35. letnia kobieta z dwójką odchowanych dzieci zdecydowała się na pracę w Policji. Zaczynała w Wydziale Kryminalnym w ówczesnej sekcji obyczajowej, która zajmowała się m.in. środowiskiem prostytutek warszawskich, a później pracowała operacyjnie w sekcji ds. przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu.
Monika przyjechała do Warszawy 10 lat temu. W Policji od samego początku pracuje w operacyjnym. Początki nie były łatwe, wyzwaniem było zarówno duże i obce jej miasto, jak i całkiem nowa, nieznana praca w męskim gronie. Była młodą policjantką, rzuconą na głęboką wodę. Praca z mężczyznami nie zawsze układała się tak, jakby tego chciała. "Fachu" uczyła się od starszych kolegów - bo nikt nie przekaże wiedzy lepiej. Nie udowadniała nic na siłę i z czasem wyrobiła sobie w środowisku pozycję. Nikt nigdy mnie nie wyśmiał, wręcz przeciwnie zawsze otrzymywałam konkretną wiedzę, którą wykorzystuje do dzisiaj.
Moja praca moją pasją
Praca w pionie kryminalnym jest zróżnicowana. Inaczej wygląda w przypadku policjantów operacyjnych - wiecznie zabieganych, nieobecnych, pracujących bezpośrednio z przestępcami. Charakter tej służby wymaga dyspozycyjności. Nie mają stabilnych godzin pracy, a jeżeli nawet formalnie mają nadgodziny do odbioru, to i tak nie mają kiedy ich odebrać. Inaczej jest w dochodzeniówce, gdzie obszerna dokumentacja dotycząca dużej ilości prowadzonych postępowań potrafi "przygnieść" człowieka. A papierkową robotę wymuszają procedury. Jednak jedni bez drugich nie mogą się obejść i aby postawić przestępcę przed sądem muszą ze sobą współpracować. Kobiety w pionie kryminalnym najczęściej pracują w dochodzeniówce, znacznie mniej jest policjantkami operacyjnymi. Na pewno praca operacyjna jest bardziej absorbująca. Wymaga większego poświęcenia, trzeba być dyspozycyjnym.
Joanna i Ewa nie narzekają na ilość papierkowej roboty. To raczej panowie nie przepadają za tym, najczęściej woleliby pracować jako operacyjni. Kobiety wręcz przeciwnie wolą bardziej przewidywalne godziny w dochodzeniówce. Dyżury można ułożyć, a konieczność wyjazdu na zdarzenie występuje rzadziej niż w pracy operacyjnej.
Monika i Krystyna, które od zawsze pracowały operacyjnie nie wyobrażają sobie pracy przy tak dużej ilości dokumentacji. Wolą pracować z drugim człowiekiem. Praca w Wydziale Kryminalnym w ówczesnej sekcji obyczajowej nauczyła Krystynę nawiązywać kontakty z różnymi ludźmi. Pracując tam była zmuszona obcować z prostytutkami warszawskimi, które jak się później okazywało były niezawodnym źródłem informacji. Wiele spraw udało się wykryć dzięki uzyskanym od nich informacjom. Często dziewczyny te były w bardzo różnych sytuacjach życiowych, miały dzieci. Dostawały gratyfikację, ale czasem trzeba było im pomóc. Jak tylko była taka możliwość to Krystyna i jej koleżanki załatwiały np. książki do szkoły, czy przedszkole dla dziecka. Podkreśla, że kobiecość pozwalała jej nawiązywać lepsze relacje z przestępcami czy informatorami.
- Byłam łagodniejsza, poczęstowałam papierosem, kanapką, wzbudzało to ich zaufanie.- mówi o sobie Krystyna. - Często zdarzało się, że miałam dobre kontakty z żonami, przez co można było dotrzeć również do nich.
Jej zdaniem pogodny sposób bycia kobiet pomaga im w kontaktach z ludźmi z każdego środowiska. Dochodzą do tego umiejętności i predyspozycje - trzeba być otwartym, to wzbudza u ludzi zaufanie.
Monika również podkreśla umiejętności słuchania, a także szybkiego analizowania zdobytych informacji. Operacyjny bez względu na płeć musi mieć to coś, co pozwoli mu szybko i zdecydowanie podejmować decyzje w trudnych a czasem ekstremalnych sytuacjach.
- Uważam, że łatwiej rozmawia się kobiecie policjantce z informatorem kobietą. Informatorka musi czuć, że ty chcesz jej pomóc, musi poczuć się bezpiecznie, nie można jej oceniać.- twierdzi Monika - Panowie często skupiają się tylko na rzeczach dla nich najważniejszych, aby wzbudzić wzajemne zaufanie, trzeba czasami porozmawiać o dzieciach, czy kosmetykach.
Rodzina a praca
Ewa wie najlepiej jak trudno pogodzić pracę z życiem osobistym. Na kurs do Szczytna wyjeżdżała z całą rodziną. Wynajęła tam mieszkanie, w którym czekał na nią stęskniony syn z dziadkami. Okres 3 miesięcznego kursu podstawowego był najgorszym w jej karierze. Już nic później w pracy nie było tak trudnym przeżyciem. Wie jednak, że praca w Policji daje poczucie stabilizacji.
Wyzwaniem dla Joanny było urodzenie dziecka.
- Mój szef, kiedy dowiedział się, że jestem w ciąży tylko spytał: "Jak mogłaś mi to zrobić?" - mówi Joanna.
W ciąży pracowała niemalże do samego porodu. Zorganizowała sobie relacje z kolegami i przełożonymi i nie musiała jeździć na wydarzenia i oględziny zwłok. Po urodzeniu syna chciała jednak jak najszybciej wrócić do pracy. Przyznaje, że po odizolowaniu podczas urlopu macierzyńskiego ciągnęło ją do ludzi i do pracy, którą uważa za bardzo ciekawą. Przełożeni jej powrót przyjęli pozytywnie – przez pierwszy rok nie miała popołudniowych dyżurów, a ponadto kodeks pracy gwarantował jej wykorzystanie godziny dziennie na karmienie dziecka, z czego korzystała wychodząc wcześniej z pracy. Podkreśla, że pracę z wychowywaniem dziecka można pogodzić, ale pod warunkiem, że ma się pod ręką dziadków i zaufanych znajomych.
- Koledzy z pracy również mają dzieci- mówi Joanna - ale nie martwią się zbytnio, kiedy i o której muszą je odebrać z przedszkola, czy szkoły. Zazwyczaj robią to ich żony. Jednak dla nas są wyrozumiali.
Krystyna nie borykała się z takimi problemami. Kiedy podjęła pracę w policji to jej dzieci były już starsze, a poza tym mogła liczyć na rodziców, czy też na swoich kolegów. Dla mężczyzn, z którymi pracowała, była szefową i matką. Wiedzieli, że zawszę mogą na nią liczyć, co oczywiście było wzajemne, ponieważ jak trzeba było zająć się jej córkami, pomóc im w lekcjach, to koledzy stawali na wysokości zadania.
- Do tej pory moje dzieci mogą liczyć na ich pomoc - przekonuje Krystyna
W innej sytuacji jest Monika, która niestety nie może tych chwil po pracy spędzać ze swoim synkiem.
- Przy takim trybie życia sprawy osobiste schodzą na drugi plan - mówi Monika. - Moje dziecko wychowuje babcia, ale to nie znaczy, że jestem złą matką. Kocham je i jest dla mnie najważniejsze. Jednak ze względu na specyfikę pracy nie mogę być z nim, na co dzień.
Jej rodzice mieszkają ponad 250 km od Warszawy i tam wychowuje się jej dziecko.
Siła charakteru
Charakter pracy naraża kobiety na sytuacje, w których trudno im się odnaleźć, jako matkom. Joanna, Ewa i Krystyna zgodnie przyznają, że najtrudniejsze momenty w ich życiu zawodowym związane są z koniecznością przeprowadzenia oględzin zwłok.
Znaczący wpływ na zachowanie Joanny miała sprawa nieszczęśliwego wypadku, w wyniku, którego zginął mały chłopiec, a ona na miejscu zdarzenia musiała przeprowadzić oględziny. W jednym z warszawskich mieszkań spadający regał zabił dziecko. Chłopiec powysuwał szuflady z meblościanki i wchodził po nich jak po schodach, aby zdjąć coś z górnych półek. Jego ciężar przeważył mebel, który spadł na niego. Wypadające z górnych szafek ubrania przytłumiły krzyk i spowodowały uduszenie. W tym czasie rodzice byli w pokoju obok
- Do tej pory ze względu na bezpieczeństwo mojego syna wszystkie szuflady mebli w moim domu są pozaklejane taśmą, aby nie miał do nich dostępu - mówi Joanna.
Po za wyjątkowymi sytuacjami Joanna i Krystyna nie mają większych problemów z zaakceptowaniem codziennych obowiązków. Przeciwieństwem jest Ewa, dla której każde oględziny stanowią silne przeżycie.
- Kiedyś przesłuchiwałam młodych ludzi, którym malutkie dziecko zmarło w wyniku nieprawidłowego udzielenia pomocy przez lekarzy - wspomina Ewa - Sama jestem matką, dlatego ta historia bardzo mną wstrząsnęła. Przyznaje podczas przesłuchania płakałam razem z rodzicami. Było mi trochę wstyd, ale w końcu poradziłam sobie z tymi emocjami.
Każde takie doświadczenie wzmacnia człowieka i pozwala mu stać się silniejszym. Ponadto w wyniku wszystkich doświadczeń zawodowych Ewa stała się ostrożniejsza w relacjach z innymi ludźmi.
Pierwsza nocna służba była dla Krystyny szokiem, ale nauczyła ją odporności na stres. Obyła się z siłą fizyczną i agresją, jednak do dziś nie godzi się na bezmyślną i nieuzasadnioną brutalność. W sekcji ds. przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu Krystyna poznała także granice swojej wytrzymałości. W tego rodzaju pracy zawsze towarzyszy adrenalina, która pozwala jej samej i kolegom pracować ponad siły nawet po 36 godzin bez snu.
Ekstremalne sytuacje wzmocniły również Monikę. Nauczyły ją podejmowania szybkich i trafnych decyzji w sytuacjach zagrożenia. Najważniejsze dla niej jest to, że sama wyznacza cele, do których dąży. Wstając rano ma świadomość, że robi coś dobrego, pomaga innym i to mobilizuje ją.
W środowisku mężczyzn
Kiedy praca staje się jedną z najważniejszych rzeczy w życiu, aby dawała satysfakcję musi opierać się na dobrych relacjach z współpracownikami. Nasze rozmówczynie zgodnie twierdzą, że dobra atmosfera w pracy daje poczucie sensu i motywuje.
Dziewczyny z dochodzeniówki zgadzają się, że ich obecność w wpływa na obyczaje kolegów. Mężczyźni nie tylko dbają o koleżanki - zwłaszcza gdy trzeba nosić ciężkie akta, ale również radzą się w różnego rodzaju drobnych problemach.
- W szkole policyjnej wszystkie kobiety wyglądały jednakowo. W moro nie ma znaczenia uroda.- wyjaśnia Ewa - W pracy mogę pozwolić sobie na szpilki i makijaż. Jednak w szafie mam zapasową parę "skoczków", które wkładam na wyjazdy w teren.
Dla Krystyny i Moniki "operacyjni" to nie tylko zespół a wręcz rodzina.
- Tu nie ma rozgraniczenia kobieta, czy mężczyzna, jest robota to trzeba ją wykonać. Musimy sobie ufać i brać za siebie odpowiedzialność. - przekonuje Monika - Jeżeli ktoś nowy dochodzi do grupy, musi się dostosować, zasady są jasno określone. Nie ma rozgraniczenia na inspektorów, komisarzy, posterunkowych. Wszyscy są równi i każdy może liczyć na pozostałych.
Krystyna potwierdza tą teorię. Operacyjni są bardzo hermetyczną grupą. Ze swoimi kolegami z pracy spotykała się z okazji imienin i świąt. Rodziny nigdy nie były izolowane od środowiska zawodowego. Jako kobieta – przełożona mężczyzn - miała czasem z nimi problemy. Niejednokrotnie trzeba było ich wyciągać z kłopotów. Zdarzało się, że któryś zgubił legitymacje, wracał pobity, ale zawsze z konkretnymi informacjami.
- Policjanci, z którymi wówczas pracowałam to byli operacyjni przez duże "O" - wspomina Krystyna. - To były czasy, kiedy policjant mógł liczyć na swojego przełożonego, który zawsze stawał za nim murem. Jeżeli stosunki na linii przełożony - podwładny są poprawne, to ci drudzy potrafią pracować naprawdę z poświęceniem.
Stwierdza, że kobiety w Policji są absolutnie niezbędne. Mają mocniejszą psychikę, łagodzą agresję i obyczaje mężczyzn.
***
Pracują przy najtrudniejszych sprawach kryminalnych. Z emocjami każda radzi sobie inaczej. Reagują różnie, czasem złością, ponieważ bezsilność obezwładnia, bywa, że płaczem, bo coś porusza do granic wytrzymałości. Wierzą w sens swojej pracy, nie zrażają się, stają coraz silniejsze, ale nie rezygnują ze swojej kobiecości.
Źródło: Miesięcznik KSP nr 11/2007
Joanna w Policji służy od 14 lat. Od początku zakładała, że będzie pracowała z tzw. trudnymi przypadkami, osobami społecznie niedostosowanymi. Ukończyła resocjalizację i postanowiła wstąpić do Policji. Nie było jednak łatwo. W momencie, kiedy zaczynała przyjmowano do Policji znacznie mniej kobiet niż teraz. Bardzo jej zależało na tej pracy, dlatego też po pierwszym niepowodzeniu nie poddała się. O przyjęciu zadecydowało zaangażowanie i twarda postawa. Pokazała przyszłym przełożonym jak mocno jest zdeterminowana. Od początku pracuje w dochodzeniach sekcji ds. przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu.
W rodzinie Ewy pracujące w Policji kobiety to już tradycja. Od najmłodszych lat oswajała się z tą pracą, ludźmi i miejscami. Przez wiele lat jej mama pracowała w Policji, dlatego też ona i jej siostra nie mogły nie pójść w jej ślady. Ukończyła studia prawnicze, na początku myślała o aplikacji prokuratorskiej, ale wybrała Policję. Chciała spróbować i przekonać się na własnej skórze jak wygląda praca w dochodzeniówce, w której jest juz od trzech lat. Kiedy przyjmowała się do Policji pracowało już wiele kobiet i nie stanowiło to żadnego problemu ani dla jej przełożonych, ani dla kolegów.
Krystyna również znała prace w Policji od podszewki. Jej rodzice byli policjantami. Nigdy ich nie było, nie chciała więc stworzyć własnym dzieciom takiego domu. Jednak życie zweryfikowało jej plany. Po paru latach pracy w MSZ, kilku wyjazdach na placówki dyplomatyczne i małżeństwie z policjantem, jako dojrzała 35. letnia kobieta z dwójką odchowanych dzieci zdecydowała się na pracę w Policji. Zaczynała w Wydziale Kryminalnym w ówczesnej sekcji obyczajowej, która zajmowała się m.in. środowiskiem prostytutek warszawskich, a później pracowała operacyjnie w sekcji ds. przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu.
Monika przyjechała do Warszawy 10 lat temu. W Policji od samego początku pracuje w operacyjnym. Początki nie były łatwe, wyzwaniem było zarówno duże i obce jej miasto, jak i całkiem nowa, nieznana praca w męskim gronie. Była młodą policjantką, rzuconą na głęboką wodę. Praca z mężczyznami nie zawsze układała się tak, jakby tego chciała. "Fachu" uczyła się od starszych kolegów - bo nikt nie przekaże wiedzy lepiej. Nie udowadniała nic na siłę i z czasem wyrobiła sobie w środowisku pozycję. Nikt nigdy mnie nie wyśmiał, wręcz przeciwnie zawsze otrzymywałam konkretną wiedzę, którą wykorzystuje do dzisiaj.
Moja praca moją pasją
Praca w pionie kryminalnym jest zróżnicowana. Inaczej wygląda w przypadku policjantów operacyjnych - wiecznie zabieganych, nieobecnych, pracujących bezpośrednio z przestępcami. Charakter tej służby wymaga dyspozycyjności. Nie mają stabilnych godzin pracy, a jeżeli nawet formalnie mają nadgodziny do odbioru, to i tak nie mają kiedy ich odebrać. Inaczej jest w dochodzeniówce, gdzie obszerna dokumentacja dotycząca dużej ilości prowadzonych postępowań potrafi "przygnieść" człowieka. A papierkową robotę wymuszają procedury. Jednak jedni bez drugich nie mogą się obejść i aby postawić przestępcę przed sądem muszą ze sobą współpracować. Kobiety w pionie kryminalnym najczęściej pracują w dochodzeniówce, znacznie mniej jest policjantkami operacyjnymi. Na pewno praca operacyjna jest bardziej absorbująca. Wymaga większego poświęcenia, trzeba być dyspozycyjnym.
Joanna i Ewa nie narzekają na ilość papierkowej roboty. To raczej panowie nie przepadają za tym, najczęściej woleliby pracować jako operacyjni. Kobiety wręcz przeciwnie wolą bardziej przewidywalne godziny w dochodzeniówce. Dyżury można ułożyć, a konieczność wyjazdu na zdarzenie występuje rzadziej niż w pracy operacyjnej.
Monika i Krystyna, które od zawsze pracowały operacyjnie nie wyobrażają sobie pracy przy tak dużej ilości dokumentacji. Wolą pracować z drugim człowiekiem. Praca w Wydziale Kryminalnym w ówczesnej sekcji obyczajowej nauczyła Krystynę nawiązywać kontakty z różnymi ludźmi. Pracując tam była zmuszona obcować z prostytutkami warszawskimi, które jak się później okazywało były niezawodnym źródłem informacji. Wiele spraw udało się wykryć dzięki uzyskanym od nich informacjom. Często dziewczyny te były w bardzo różnych sytuacjach życiowych, miały dzieci. Dostawały gratyfikację, ale czasem trzeba było im pomóc. Jak tylko była taka możliwość to Krystyna i jej koleżanki załatwiały np. książki do szkoły, czy przedszkole dla dziecka. Podkreśla, że kobiecość pozwalała jej nawiązywać lepsze relacje z przestępcami czy informatorami.
- Byłam łagodniejsza, poczęstowałam papierosem, kanapką, wzbudzało to ich zaufanie.- mówi o sobie Krystyna. - Często zdarzało się, że miałam dobre kontakty z żonami, przez co można było dotrzeć również do nich.
Jej zdaniem pogodny sposób bycia kobiet pomaga im w kontaktach z ludźmi z każdego środowiska. Dochodzą do tego umiejętności i predyspozycje - trzeba być otwartym, to wzbudza u ludzi zaufanie.
Monika również podkreśla umiejętności słuchania, a także szybkiego analizowania zdobytych informacji. Operacyjny bez względu na płeć musi mieć to coś, co pozwoli mu szybko i zdecydowanie podejmować decyzje w trudnych a czasem ekstremalnych sytuacjach.
- Uważam, że łatwiej rozmawia się kobiecie policjantce z informatorem kobietą. Informatorka musi czuć, że ty chcesz jej pomóc, musi poczuć się bezpiecznie, nie można jej oceniać.- twierdzi Monika - Panowie często skupiają się tylko na rzeczach dla nich najważniejszych, aby wzbudzić wzajemne zaufanie, trzeba czasami porozmawiać o dzieciach, czy kosmetykach.
Ewa wie najlepiej jak trudno pogodzić pracę z życiem osobistym. Na kurs do Szczytna wyjeżdżała z całą rodziną. Wynajęła tam mieszkanie, w którym czekał na nią stęskniony syn z dziadkami. Okres 3 miesięcznego kursu podstawowego był najgorszym w jej karierze. Już nic później w pracy nie było tak trudnym przeżyciem. Wie jednak, że praca w Policji daje poczucie stabilizacji.
Wyzwaniem dla Joanny było urodzenie dziecka.
- Mój szef, kiedy dowiedział się, że jestem w ciąży tylko spytał: "Jak mogłaś mi to zrobić?" - mówi Joanna.
W ciąży pracowała niemalże do samego porodu. Zorganizowała sobie relacje z kolegami i przełożonymi i nie musiała jeździć na wydarzenia i oględziny zwłok. Po urodzeniu syna chciała jednak jak najszybciej wrócić do pracy. Przyznaje, że po odizolowaniu podczas urlopu macierzyńskiego ciągnęło ją do ludzi i do pracy, którą uważa za bardzo ciekawą. Przełożeni jej powrót przyjęli pozytywnie – przez pierwszy rok nie miała popołudniowych dyżurów, a ponadto kodeks pracy gwarantował jej wykorzystanie godziny dziennie na karmienie dziecka, z czego korzystała wychodząc wcześniej z pracy. Podkreśla, że pracę z wychowywaniem dziecka można pogodzić, ale pod warunkiem, że ma się pod ręką dziadków i zaufanych znajomych.
- Koledzy z pracy również mają dzieci- mówi Joanna - ale nie martwią się zbytnio, kiedy i o której muszą je odebrać z przedszkola, czy szkoły. Zazwyczaj robią to ich żony. Jednak dla nas są wyrozumiali.
Krystyna nie borykała się z takimi problemami. Kiedy podjęła pracę w policji to jej dzieci były już starsze, a poza tym mogła liczyć na rodziców, czy też na swoich kolegów. Dla mężczyzn, z którymi pracowała, była szefową i matką. Wiedzieli, że zawszę mogą na nią liczyć, co oczywiście było wzajemne, ponieważ jak trzeba było zająć się jej córkami, pomóc im w lekcjach, to koledzy stawali na wysokości zadania.
- Do tej pory moje dzieci mogą liczyć na ich pomoc - przekonuje Krystyna
W innej sytuacji jest Monika, która niestety nie może tych chwil po pracy spędzać ze swoim synkiem.
- Przy takim trybie życia sprawy osobiste schodzą na drugi plan - mówi Monika. - Moje dziecko wychowuje babcia, ale to nie znaczy, że jestem złą matką. Kocham je i jest dla mnie najważniejsze. Jednak ze względu na specyfikę pracy nie mogę być z nim, na co dzień.
Jej rodzice mieszkają ponad 250 km od Warszawy i tam wychowuje się jej dziecko.
Siła charakteru
Charakter pracy naraża kobiety na sytuacje, w których trudno im się odnaleźć, jako matkom. Joanna, Ewa i Krystyna zgodnie przyznają, że najtrudniejsze momenty w ich życiu zawodowym związane są z koniecznością przeprowadzenia oględzin zwłok.
Znaczący wpływ na zachowanie Joanny miała sprawa nieszczęśliwego wypadku, w wyniku, którego zginął mały chłopiec, a ona na miejscu zdarzenia musiała przeprowadzić oględziny. W jednym z warszawskich mieszkań spadający regał zabił dziecko. Chłopiec powysuwał szuflady z meblościanki i wchodził po nich jak po schodach, aby zdjąć coś z górnych półek. Jego ciężar przeważył mebel, który spadł na niego. Wypadające z górnych szafek ubrania przytłumiły krzyk i spowodowały uduszenie. W tym czasie rodzice byli w pokoju obok
- Do tej pory ze względu na bezpieczeństwo mojego syna wszystkie szuflady mebli w moim domu są pozaklejane taśmą, aby nie miał do nich dostępu - mówi Joanna.
Po za wyjątkowymi sytuacjami Joanna i Krystyna nie mają większych problemów z zaakceptowaniem codziennych obowiązków. Przeciwieństwem jest Ewa, dla której każde oględziny stanowią silne przeżycie.
- Kiedyś przesłuchiwałam młodych ludzi, którym malutkie dziecko zmarło w wyniku nieprawidłowego udzielenia pomocy przez lekarzy - wspomina Ewa - Sama jestem matką, dlatego ta historia bardzo mną wstrząsnęła. Przyznaje podczas przesłuchania płakałam razem z rodzicami. Było mi trochę wstyd, ale w końcu poradziłam sobie z tymi emocjami.
Każde takie doświadczenie wzmacnia człowieka i pozwala mu stać się silniejszym. Ponadto w wyniku wszystkich doświadczeń zawodowych Ewa stała się ostrożniejsza w relacjach z innymi ludźmi.
Pierwsza nocna służba była dla Krystyny szokiem, ale nauczyła ją odporności na stres. Obyła się z siłą fizyczną i agresją, jednak do dziś nie godzi się na bezmyślną i nieuzasadnioną brutalność. W sekcji ds. przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu Krystyna poznała także granice swojej wytrzymałości. W tego rodzaju pracy zawsze towarzyszy adrenalina, która pozwala jej samej i kolegom pracować ponad siły nawet po 36 godzin bez snu.
Ekstremalne sytuacje wzmocniły również Monikę. Nauczyły ją podejmowania szybkich i trafnych decyzji w sytuacjach zagrożenia. Najważniejsze dla niej jest to, że sama wyznacza cele, do których dąży. Wstając rano ma świadomość, że robi coś dobrego, pomaga innym i to mobilizuje ją.
W środowisku mężczyzn
Kiedy praca staje się jedną z najważniejszych rzeczy w życiu, aby dawała satysfakcję musi opierać się na dobrych relacjach z współpracownikami. Nasze rozmówczynie zgodnie twierdzą, że dobra atmosfera w pracy daje poczucie sensu i motywuje.
Dziewczyny z dochodzeniówki zgadzają się, że ich obecność w wpływa na obyczaje kolegów. Mężczyźni nie tylko dbają o koleżanki - zwłaszcza gdy trzeba nosić ciężkie akta, ale również radzą się w różnego rodzaju drobnych problemach.
- W szkole policyjnej wszystkie kobiety wyglądały jednakowo. W moro nie ma znaczenia uroda.- wyjaśnia Ewa - W pracy mogę pozwolić sobie na szpilki i makijaż. Jednak w szafie mam zapasową parę "skoczków", które wkładam na wyjazdy w teren.
Dla Krystyny i Moniki "operacyjni" to nie tylko zespół a wręcz rodzina.
- Tu nie ma rozgraniczenia kobieta, czy mężczyzna, jest robota to trzeba ją wykonać. Musimy sobie ufać i brać za siebie odpowiedzialność. - przekonuje Monika - Jeżeli ktoś nowy dochodzi do grupy, musi się dostosować, zasady są jasno określone. Nie ma rozgraniczenia na inspektorów, komisarzy, posterunkowych. Wszyscy są równi i każdy może liczyć na pozostałych.
Krystyna potwierdza tą teorię. Operacyjni są bardzo hermetyczną grupą. Ze swoimi kolegami z pracy spotykała się z okazji imienin i świąt. Rodziny nigdy nie były izolowane od środowiska zawodowego. Jako kobieta – przełożona mężczyzn - miała czasem z nimi problemy. Niejednokrotnie trzeba było ich wyciągać z kłopotów. Zdarzało się, że któryś zgubił legitymacje, wracał pobity, ale zawsze z konkretnymi informacjami.
- Policjanci, z którymi wówczas pracowałam to byli operacyjni przez duże "O" - wspomina Krystyna. - To były czasy, kiedy policjant mógł liczyć na swojego przełożonego, który zawsze stawał za nim murem. Jeżeli stosunki na linii przełożony - podwładny są poprawne, to ci drudzy potrafią pracować naprawdę z poświęceniem.
Stwierdza, że kobiety w Policji są absolutnie niezbędne. Mają mocniejszą psychikę, łagodzą agresję i obyczaje mężczyzn.
***
Pracują przy najtrudniejszych sprawach kryminalnych. Z emocjami każda radzi sobie inaczej. Reagują różnie, czasem złością, ponieważ bezsilność obezwładnia, bywa, że płaczem, bo coś porusza do granic wytrzymałości. Wierzą w sens swojej pracy, nie zrażają się, stają coraz silniejsze, ale nie rezygnują ze swojej kobiecości.
Źródło: Miesięcznik KSP nr 11/2007
źródło: KGP
Dodaj komentarz
Aby komentować pod zarezerowanym, stałym nickiem, bez potrzeby
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
logowania się za każdym wejściem, musisz się zarejestrować lub zalogować.
Zaloguj się
0
Komentarze do:
Być kobietą...
Podobne: Być kobietą...
Bilans dwóch dni Wszystkich Świętych »
Nowoczesny radar na drogowych piratów »
Pościg za Rolls-Roycem z Dubaju. Kierowca uciekał przez 60 km »
Podejrzani o włamanie do jubilera w rękach policji »
Podobne galerie: Być kobietą...
Audi A3 Sportback - niemiecki hatchback ostry jak nigdy »
Toyota GR Supra - europejska wersja sportowej maszyny »
Toyota Proace City - fotografie dostawczaka »
Najczęściej czytane w tym miesiącu
Jak osiągnąć perfekcyjne wzornictwo natryskowe farbą? Skuteczne metody eliminacji pulsacji cieczy »
Polerka samochodowa - rotacyjna czy orbitalna? »
Porsche 911 GT3 RS 2024 też dostało pakiet Manthey. Docisk na poziomie McLarena W1! »
Tapety na pulpit
Galerie zdjęć
Newsletter